Dopiero po wybiciu o 16.30 rynek ruszył się nieco i zakres wahań zwiększył się o kolejny punkt. Wydarzeniem wczorajszego dnia na rynkach nie była, jak sądziło wielu uczestników, rewizja polskiego importu, ale rewizja portugalskiego deficytu budżetowego w latach 2009-2010.
Zaplanowana na 14.00 publikacja danych o deficycie na rachunku bieżącym w IV kw. 2010 roku miała także zawierać rozstrzygnięcie dylematu dotyczącego salda konta „błędów i opuszczeń”. Podnoszono, że jego znaczna wartość to wynik niedoszacowania polskiego importu w szczególności w handlu z Niemcami, co miałoby skutkować zmianą wielkości PKB oraz relacji długu do PKB, a w szczególności zagrozić limitowi zadłużenia na poziomie 55 proc. PKB. Szybko pojawiły się zdania uspokajające, że rewizja nie przyjdzie tak szybko i być może pojawi się przy okazji danych za I kw. bieżącego roku. Zresztą nawet jeśli miałoby do niej dojść, to nie musi ona skutkować znaczącą zmianą wielkości PKB, bo o ile faktycznie większy import wpływałby na zmniejszenie PKB, to wpływałby także na wzrost wartości konsumpcji i inwestycji, co łagodziłoby jego wpływ. Stąd nie było obaw o to, że przekroczony zostanie poziom 55 proc. relacji długu do PKB. Ostatecznie do znaczącej rewizji nie doszło. Za to portugalski urząd statystyczny zrewidował, kierując się zaleceniami Eurostatu, wielkości deficytów w ostatnich latach. Z rewizji wynika, że w roku 2009 deficyt przekroczył 10 proc. PKB, a w ubiegłym roku wyniósł 8,6 proc. wobec poziomu 7,3 proc., jaki był uzgodniony z Komisją Europejską. Rewizja nie była, w przeciwieństwie do podobnej sytuacji w przypadku Grecji, wynikiem fałszowania raportów, ale związana była ze zmianą metodologii zaliczania deficytu przy uwzględnianiu przejęcia przez Lizbonę banku BNP oraz kilku firm transportowych. Nie przeszkadzało to jednak w silnej przecenie na rynku portugalskiego długu.
Obligacje dziesięcioletnie na koniec ubiegłego tygodnia notowały rentowność 8,02 proc., która wczoraj osiągnęła poziom 8,739 proc. i nadal rosła w chwili pisania tych słów. Pomoc dla Portugalii zmierza wielkimi krokami, ale sytuacja polityczna komplikuje sytuację, bo nie ma kto negocjować w imieniu Portugalii.