Weekendowa Analiza Futures

Analitycy po piątkowych danych z rynku pracy w USA już luzują w myślach amerykańską politykę pieniężną, a czwartkową decyzję uznają już tylko za „kropkę nad i". Ta decyzja ma podobno ożywić rynki akcji. Być może ożywi, ale czy uzdrowi? Obawiam się, że zamiast zdrowego pacjenta będzie to tylko otępiały zombi.

Aktualizacja: 12.02.2017 20:58 Publikacja: 09.09.2012 13:50

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Przeglądając analizy, jakie pojawiły się po piątkowych danych w USA można zauważyć, że większość autorów jest już przekonana, że w czwartek ogłoszony zostanie program luzowania ilościowego w USA. Tuż po danych analitycy Goldman Sachs stwierdzili, że szanse na QE3 na najbliższym posiedzeniu są większe niż 50 proc. Po kilku godzinach ta sama instytucja sygnowała raport, z którego wynika, że ogłoszenie w czwartek luzowania ilościowego jest właściwie przesądzone, a do tego, by zwiększyć siłę rażenia impulsu monetarnego, Komitet Otwartego Rynku (FOMC) ma podjąć decyzję o przedłużeniu terminu planowego utrzymania niskich stóp procentowych poza rok 2015. Podobne opinie pojawiają się także w innych miejscach. Wynika z tego, że świat czeka na decyzję o luzowaniu, co widać dobrze po notowaniach dolara oraz aktywów z nim związanych. Już  w piątek wyraźnie spadła awersja do ryzyka. Ceny akcji na rynkach światowych wzrosły. Wzrosły wartości aktywów uważanych na ryzykowne. Wzrosły także wyceny walut krajów rozwijających się. Dzięki temu wyraźnie umocnił się w piątek złoty.

Dzień wcześniej ECB odbił piłeczkę w stronę polityków europejskich. Wprawdzie ogłoszono gotowość do skupu nieograniczonej ilości obligacji krótkoterminowych Włoch i Hiszpanii, ale na razie na ogłoszeniu się skończyło. Reakcja była pozytywna, choć wiele się nie zmieniło. ECB faktycznie nie dokonał żadnej transakcji i nie zanosi się, by w najbliższym czasie miał dokonać. Warunki ewentualnego podjęcia skupu obligacji sprawiają, że państwo, które o taki skup wystąpi, będzie musiało podjąć poważne zobowiązania natury fiskalnej. Można powiedzieć, że bank centralny zrobił sprytny unik. Dotychczas przeważał przekaz, że politycy robią „wszystko co możliwe", a bank centralny nie chce się angażować w obronę wspólnej waluty zasłaniając się obawą o inflację. Wewnątrz banku wprawdzie istnieje grupa zwolenników skupu obligacji na modłę amerykańską, ale silna część skupiona przy niemieckim Bundesbanku jest temu przeciwna. Obecny szef niemieckiego banku centralnego był bliski odejścia w geście protestu. Nie byłby to pierwszy raz. Został udobruchany. Teraz już wiemy czym. ECB obligacje owszem kupi, ale gdy kraj się o to zwróci i podejmie zobowiązania. Do tego ma być uruchomiony proces zbierania gotówki, jaka pojawi się na rynku w wyniku skupu obligacji przez ECB. W tym miejscu ciekawi zastosowana metoda. Czy ponownie będą to dobrowolne depozyty, jak ma to miejsce obecnie w przypadku poprzednich zakupów obligacji Grecji i Portugalii? Mechanizm jest o tyle dyskusyjny, że skala „sterylizacji" jest uzależniona na woli rynku. Już do tej pory zdarzały się sytuacje, gdy oferta depozytów nie była zagospodarowana w całości. Zatem na rynku przynajmniej przez tydzień pozostawał kapitał, którego teoretycznie nie powinno być. Jak ECB sobie poradzi z tym fantem na większą skalę? Na razie temat jest do dyskusji, gdyż do pierwszych zakupów mamy trochę czasu. Najprawdopodobniej nie szybko do nich dojdzie. Stąd właśnie pewna iluzoryczność tego programu, a tym bardziej pozytywnej reakcji na niego. ECB niby zadziałał, ale ponownie skierował uwagę na sferę polityków i działania na płaszczyźnie fiskalnej. Czynnikiem ryzyka przynajmniej do środy pozostaje decyzja Trybunały Konstytucyjnego w Niemczech. Obserwując zachowanie cen, nie widać większy obaw o werdykt.

Skutkiem tych dwóch głównych czynników są nowe wieloletnie rekordy w USA, czy nowe szczyty rocznego wzrostu na niemieckim DAXie. Rynki akcji mają swoją specyfikę. Żywią się gotówką. Można sobie zadać pytanie, na ile luzowanie ilościowe w USA przekłada się na chęć zwiększenia aktywności gospodarczej, a ile z tej masy gotówki wchodzi na rynku finansowe. Sądząc po zmianach na rynku pracy gospodarka niewiele na tym zyskuje. A może to tylko złudzenie, bo gdyby tego luzowania nie było, to mielibyśmy recesję? Taki jest właśnie przekaz Fedu. Zdaniem Rezerwy Federalnej poprzednie dwa programy luzowania ilościowego przysporzyły w sumie etatów, których liczba idzie w miliony. Być może, ale wiara w to, że można uciec od cykliczności moim zdaniem jest błędem. Szczególnie jeśli chodzi o rynki finansowe. Jeśli Fed faktycznie w najbliższym tygodniu wygeneruje tak silny impuls monetarny, to pojawia się pytanie, co faktycznie ma być jego przyczyną? Czy ostatnie cztery miesiące powolnego wzrostu na rynku pracy to wystarczający powód? Można powiedzieć, że skoro gospodarka amerykańska teraz zwalnia, a rynek pracy jest opóźniony względem aktywności tej gospodarki, to aktualne spowolnienie jeszcze nie jest odzwierciedlone w zachowaniu pracodawców, a Fed swoimi działaniami stara się  wyprzedzić najgorsze. Musi działać z punktu widzenia rynku pracy i to czasem przymykając oko na inflację.

W takiej sytuacji ponawiane jest pytanie, jak do tej trudnej sytuacji gospodarki amerykańskiej, która wymaga tak niezwykłych działań ze strony banku centralnego, mają się obecne wyceny akcji? Spółki przestrzegają przed możliwością słabszego III kw., rewidują prognozy na cały rok obrachunkowy, a jednocześnie indeksy akcji wspinają się na nowe szczyty. Nasdaq zalicza najwyższy poziom notowań od 12 lat. Chęć do zakupów sugeruje, że uczestnicy rynków spodziewają się po wprowadzeniu QE3 powtórki tego, co miało miejsce przed dwoma laty, czyli wielomiesięcznego rajdu cen w górę. Nastroje poprawia wzrost wyceny Apple, ale to przecież efekt konferencji 12 września, na której pokazany zostanie nowy model telefonu. Gospodarka jednym iPhonem nie stoi.

Mi to nie pasuje. Owszem, jakiś wzrost może się jeszcze pojawić. Niemniej poza czynnikami typowo fundamentalnymi mam wątpliwość, czy wielomiesięczny wzrost cen może pojawić się na bazie wydarzenia, które od dłuższego czasu jest oczekiwane. Najpierw jako wczesna spekulacja, później jako bardziej prawdopodobny scenariusz, a teraz jako niemal pewnik. Warto pamiętać, że ceny na rynku zmieniają się najbardziej na bazie czynników, które są zaskoczeniem, a więc nie było okazji, by je zdyskontować. Proszę odpowiedzieć sobie samemu, czy dotychczas była okazja, by zdyskontować ewentualną decyzję Fed.

Ja nadal mam w pamięci wykres indeksu S&P500. Jego ostatnie szczyty diametralnie nie zmieniają jego wyglądu (Wykres_1). Indeks może się jeszcze nieco podnieść, a nadal obowiązywać będzie możliwość zakreślonego parę tygodni temu scenariusza początku większej fazy osłabienia. W przypadku indeksu WIG20 sytuacja wydaje się nieco prostsza. Indeks ten, po pierwsze, nie pokonał jeszcze sierpniowego szczytu (Wykres_2). Teoretycznie jest to jednak całkiem możliwe. Dzienna zmienność cen taki scenariusz znacznie uprawdopodabnia. Jeśli nawet pokonany zostanie szczyt z sierpnia, zniknie uzasadnienie dla nastawienia negatywnego, ale do tego, by na rynek spojrzeć okiem optymisty potrzeba pokonania strefy 2400-2450 pkt. Zauważmy, że uczestnicy rynków zachodnich nie pamiętają już o szczytach z sierpnia ubiegłego roku. My nadal jesteśmy pod tym szczytem. Jak więc poważnie mówić o wzrostach, gdy rynek nadal nie jest w stanie sobie z tym poziomem poradzić? Gdyby taka sztuka się udała, przyjdzie czas na rozważania o większych wzrostach cen polskich akcji. Na razie jestem sceptykiem. Liczę się z tym, że mogę należeć do większej grupy sceptyków, ale mi to nie przeszkadza. Kluczem zawsze pozostaje kształt wykresu, a nie opinie innych.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów