Ze względu na swoje dociekania dotyczące etyki (lub jak inni wolą: jej braku) we współczesnym kapitalizmie, ten liberał ze Wschodniego Wybrzeża dostał nawet nieco na wyrost przydomek „profesor oburzonych". Polscy czytelnicy mają wreszcie możliwość zapoznania się z jego zmuszającymi do myślenia rozważaniami w książce „Czego nie można kupić za pieniądze".
Sandel stara się pokazać, że otacza nas wszechobecna komercja. Opisuje przypadki ekonomistów tworzących skomplikowane teorie na takie tematy, jak koszty dla gospodarki związane z nietrafionymi prezentami urodzinowymi. Przytacza rozważania Larry'ego Summersa, byłego sekretarza skarbu, dotyczące ekonomicznego znaczenia chciwości. Opowiada o ludziach wynajmujących swoje ciało jako przestrzeń reklamową (czytelników lubiących pikantne szczegóły uprzedzam, że w książce Sandela ich nie ma). Opisuje, jak sieć hipermarketów Wal-Mart zgarnęła pieniądze z ubezpieczenia na życie swojego pracownika. Pisze o finansowych zachętach dla dzieci, by czytały książki i otrzymywały dobre stopnie, o przyjaciołach do wynajęcia oraz o związkach między ubezpieczeniami a hazardem.
W dzisiejszych czasach wszystko wydaje się na sprzedaż. Niczym nowym jest to, że mający bogatych rodziców nieuk ma zwykle duże szanse dostać się na prestiżowy uniwersytet. Niczym nowym jest również to, że lekarze i przemysł medyczny są niezwykle kreatywni, jeśli chodzi o wyciąganie pieniędzy od pacjentów. Kobiety od zarania dziejów sprzedają swoją miłość tym, którzy zapewnią im dobrobyt. Ludzkość idzie jednak do przodu i odkrywa, co by tu jeszcze można sprzedać.
Sandel opisuje, jak jedno z kalifornijskich więzień oferuje swoim „pensjonariuszom" cele o podwyższonym standardzie w cenie 82 USD za noc. Władze RPA, za sutą opłatą, udzielają oficjalnych pozwoleń na odstrzał zagrożonych nosorożców. Nie trzeba jednak szukać daleko takich „rynkowych szaleństw". Przecież UE wymyśliła skomplikowany i lukratywny dla niektórych rynkowych graczy system handlu pozwoleniami na emisję CO2. Ale dlaczego się temu dziwimy? Ludzka pomysłowość i chciwość nie mają przecież granic.