Kucharczyk: Czytanie między wierszami

Umiejętność czytania między wierszami jest wyjątkowo cenną sztuką. Szczególnie w spółkach, które borykają się z problemami

Aktualizacja: 08.02.2017 11:45 Publikacja: 27.08.2013 13:30

Katarzyna Kucharczyk, dziennikarka Gazety Giełdy Parkiet

Katarzyna Kucharczyk, dziennikarka Gazety Giełdy Parkiet

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala wk Waldemar Kompala

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na ruchy dużych akcjonariuszy. Przykład? Ryszard Krauze, który niedawno sprzedał część akcji Petrolinvestu.

Teoretycznie – problemu nie ma. Krauze ma przecież prawo zbywać należące do niego walory. Sęk jednak w tym, że jeśli prześledzimy jego wcześniejsze deklaracje, to wynika z nich jasno, że obiecywał... zwiększenie zaangażowania. Inwestorom do myślenia powinno też dać uzasadnienie transakcji. Krauze podał bowiem, że  „zbycie akcji nastąpiło w związku z koniecznością realizacji zobowiązania zaciągniętego wobec instytucji finansowej na podstawie umowy zawartej w ubiegłym roku". Szczegółów brak.

Czytaj i komentuj na blogu

Duży akcjonariusz sprzedający akcje nie musi – ale może być – sygnałem, że w spółce dzieje się źle. Cofnijmy się o kilkanaście miesięcy. Gdy Jan Kościuszko wraz z synem sprzedawali akcje Polskiego Jadła niewielu inwestorów właściwie odczytało ten sygnał. A szkoda. Gdyby poszli śladem wiodących akcjonariuszy, zainkasowaliby za swoje akcje sensowną sumę. Ci, którzy do końca wierzyli, zostali z akcjami likwidowanej spółki, która w tym miesiącu została wycofania z giełdy. Rzesza inwestorów do ostatniej chwili bezskutecznie próbowała sprzedać walory za symboliczny 1 grosz.

W dzisiejszym świecie jesteśmy bombardowani informacjami. Sęk w tym, by wyłowić te najważniejsze. Nie jest to łatwe, ale konieczne, by na giełdzie zarabiać. Pierwszy poziom to informacje ogólnodostępne. Przykładów nie musimy szukać daleko: trwa sezon publikacji sprawozdań finansowych. Nie jest żadną sztuką znaleźć w raporcie informacje dotyczące kluczowych parametrów, takich jak przychody, czy też wynik netto. Część inwestorów na tym poprzestaje. Tymczasem warto pójść dalej i zadać pytanie, które tak często stawiają dzieci, a dorosłym umyka  -  „dlaczego". Może się bowiem okazać, że wynik który na pierwszy rzut oka wydawał się imponujący, jest zasługą niskiej bazy sprzed roku, przeszacowań, wpływu kursów walutowych, czy też innych zabiegów księgowych.

Kolejna kwestia to magiczne słowo „konsensus". Często porównujemy wyniki do średniej prognozy kilku, czy też kilkunastu analityków. Nawet niewielkie rozbieżności często powodują niezłą huśtawę kursu. Tymczasem warto przyjrzeć się, jak dokładnie prezentowały się prognozy – jakie były najniższe, a jakie najwyższe, jakie były założenia analityków itp.

Oczywiście, to wszystko wymaga czasu i odrobiny refleksji. A wszak czas to pieniądz. Paradoksalnie jednak, jeśli tego czasu na refleksję nam zabraknie i będziemy ślepo podążać za tłumem, to na giełdzie możemy stracić całkiem niezłą sumkę.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?