Idea akcjonariatu obywatelskiego po raz pierwszy została wykorzystana w 2010 r. przy okazji prywatyzacji PZU. Skarb Państwa w myśl zasady „po równo dla każdego" chciał zachęcić Polaków do inwestowania na giełdzie. Patrząc na liczby można powiedzieć, że program okazał się sukcesem. Na papiery ubezpieczyciela zapisało się 250 tys. osób, również ci, którzy do tej pory z giełdą nie mieli nic wspólnego. Maklerzy z nostalgią wspominają, jak w punktach obsługi klienta ustawiały się gigantyczne kolejki. Wszyscy byli zadowoleni. Skarb Państwa, bo znalazł nabywców na akcje, maklerzy bo zarobili na prowizjach, a także inwestorzy. Już na debiucie akcje PZU dały zrobić 12 proc.
Czytaj i komentuj na blogu
Skarb Państwa poszedł więc za ciosem. Jeszcze w 2010 r. w ten sam sposób sprzedał akcje Tauronu oraz GPW. W przypadku giełdy padł absolutny rekord. Na papiery zapisało się 323 tys. ludzi. Biznes kręcił się w najlepsze. Zgrzyt pojawił się jednak rok później przy sprzedaży JSW. Na walory zapisało się 168 tys. osób liczących na szybki zarobek. Niestety akcje JSW tylko przez moment były powyżej ceny emisyjnej. Przedstawiciele Skarbu Państwa przy okazji promowania akcjonariatu obywatelskiego do dziś musi odpowiadać na pytania inwestorów, dlaczego na JSW nie dało się zarobić. Dla akcjonariatu obywatelskiego była to bolesna lekcja giełdy. Nie dziwi więc, że w przypadku sprzedaży akcji ZE PAK oraz PHN, inwestorzy indywidualni nie rzucili do zakupów.
Dziś nie da się już „wcisnąć" inwestorom wszystkiego, tłumacząc, że budujemy wszyscy rynek kapitałowy. Owszem Skarb Państwa robi wszystko, aby promować ideę akcjonariatu obywatelskiego. W publicznej telewizji poświęcony był temu nawet cykl programów. Akcjonariat obywatelski stał się jednak wybredny. Nauczył się, że na giełdzie nie zawsze jest różowo, wie co oznacza wskaźnik cena do zysku czy też do wartości księgowej. Dlatego inwestorzy tak uważnie śledzą doniesienia dotyczące PKP Cargo. Zanim zainwestują wolą przeczytać wszystkie informacje o spółce.
Nie ma się co łudzić, tłumów w domach maklerskich, jak w przypadku prywatyzacji PZU czy GPW już nie będzie. Program akcjonariatu obywatelskiego powoli umiera śmiercią naturalną, tym bardziej, że Skarb Państwa ma coraz mniej do zaoferowania. Ocena czy okazał się on sukcesem zależy od punktu widzenia (akcjonariusze JSW na pewno mogli by wiele na ten temat powiedzieć). Faktem jest jednak, że na przestrzeni lat wielu ludzi dowiedziało się, iż życie gracza giełdowego wcale nie jest usłane różami. A tym bardziej akcjonariusza obywatelskiego.