Ostatecznie do tego nie doszło, lecz ceny ropy zaczęły się piąć w górę, by pod koniec minionego tygodnia przekroczyć poziom 49 USD za baryłkę (zarówno w przypadku ropy Brent, jak i West Texas Intermediate) i zbliżyć się tym samym do psychologicznego oporu na poziomie 50 USD za baryłkę.
Kupujący na tym rynku są ostatnio wspierani przez zaburzenia w produkcji ropy naftowej w różnych częściach świata. Pożary w Kanadzie, wewnętrzne walki w Libii, kryzys w Wenezueli – te wszystkie czynniki pozytywnie wpływały w niedalekiej przeszłości na ceny ropy naftowej. Pod koniec tygodnia na pierwszy plan wybiła się jednak trudna sytuacja w Nigerii, czyli w kraju będącym największym producentem tego surowca w Afryce. W czwartek bojówki zablokowały dostęp do terminalu eksportowego ropy należącego do Exxon Mobil, co stanowiło już kolejny z rzędu incydent tego typu w Nigerii. Kraj ten już od kilku tygodni zmaga się z atakami terrorystycznymi na infrastrukturę naftową w różnych jego częściach. Działania te obniżyły już poziom produkcji czarnego złota w tym kraju o 500 tysięcy baryłek dziennie i obecnie znajduje się on najniżej od ponad 22 lat.