Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Wsparcie 2100, liczone dla dziennych cen close, także zostało już przełamane przez WIG20 zatem od strony technicznej pełnię władzy na GPW uzyskały niedźwiedzie. Na wykresie pojawiła się formacja marubozu otwarcia, której sufit 2141 stanowi lokalny opór dla indeksu i jeżeli byki mają zamiar powalczyć o korektę wzrostową w nadchodzącym miesiącu, to poziom ten powinien zostać dzisiaj wyłamany. Jeżeli piątkowe zamknięcie wypadło by powyżej ww. pułapu wówczas pojawiłby się trigger do wyprowadzenia wzrostowej kontry i zanegowania ostatnich spadków, jednakże bez tego wyczynu outlook na blue chips pozostaje negatywny. Pocieszeniem dla zwolenników grania długich pozycji może być fakt, iż czwartkowa sesja na Wall Street wypadła całkiem pozytywnie a zieleń, jaka pojawiła się na kluczowych amerykańskich benchmarkach sprawia, że dzisiaj można liczyć się z podjęciem próby wyciągnięcia zarówno WIG20 jak i FW20 na północ. Nad kreską sesję zakończył wskaźnik MSCI EM, który po serii niekorzystnych spadków finiszował zarówno powyżej środowego zamknięcia jak i powyżej poziomu otwarcia, dzięki czemu na wykresie pojawiła się biała świeczka zachęcająca do ponownej zwyżki. Niestety lecz pomimo wytężonych starań kupujących także i wczoraj indeks DJIA nie zdołał powrócić nad dwustusesyjną średnią kroczącą a to oznacza, że już czwarty dzień z rzędu indeks ten przebywa poniżej MA200_d generując podażowe sygnały na nadchodzące dni. Ratunkiem dla byków może okazać się dzisiejsza sesja, która to jest ostatnim momentem do tego, aby podreperować miesięczny, kwartalny jak i półroczny bilans amerykańskich wskaźników giełdowych. Niestety proces window dressing nie jest obecny na naszym parkiecie, gdzie przez pierwsze 6 miesięcy WIG20 stracił prawie 15% i w obecnej sytuacji proces strojenia okienek nie ma żadnego sensu.
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wall Street w czwartek nadal była pod wpływem informacji z frontu rodzącej się wojny handlowej. Rano giełdy europejskie promenowały optymizmem, który uzasadnić mogło chyba tylko kończące półrocze window dressing. Potem było jednak już znacznie gorzej. Indeksy europejskie straciły więcej niż w środę zyskały, a indeksy rynków rozwijających się (szczególnie azjatyckich) nadal wyglądały bardzo źle. Pozostawało pytanie, czy znajdzie się w USA pretekst, żeby jednak podciągnąć indeksy w końcówce półrocza. Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 227 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 220 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych nieznacznie spadła. Pojawił się też raport o wzroście amerykańskiego PKB w 1. kwartale, ale to była to już druga weryfikacja, więc reakcja rynków była znikoma. Odnotujmy, że PKB wzrósł o 2%, a nie tak jak oczekiwano o 2,2%. Wall Street rozpoczęła sesję bardzo niepewnie. Standardowo, po zakończeniu sesji w Europie, obóz byków zaatakował, ale po kolejnych 90 minutach indeksy wróciły w okolice poziomu neutralnego. Potem znowu, bardziej już przekonująco, zaczęły zwyżkować. Pomagał bykom wzrost ceny ropy oraz drożejące (wreszcie) akcje w sektorze finansowym. Pretekstem był zbliżający się termin drugiej fazy stress testów przeprowadzanych przez Fed (tak jakby nie było oczywiste, że wszyscy je przejdą). Pomagało też to, że nie pojawiły się nowe informacje na temat wojen handlowych, co dało okazję do kreowania rachitycznego window dressing. Indeks S&P 500 zyskał 0,62%. GPW rozpoczęła czwartkową sesję dość logicznie, czyli spadkiem wynikającym przede wszystkim z przeceny w USA (i być może z dziewięcioprocentowej przeceny argentyńskiego indeksu MERVAL). Bardzo „niedźwiedzie" nastroje panujące w końcówce sesji na rynkach europejskich i od wielu dni na rynkach rozwijających się tym razem pogrążyły GPW. WIG20 stracił 2,08% i wylądował na poziomie najniższym od lutego 2017 roku. Podobnie wygląda WIG. MWIG40 stracił 1,31% i też jest w okolicach poziomu z lutego 2017 roku. Nasz rynek jest ciągle w bessie – w zasadzie jest w niej od 2008 roku, kiedy przekroczył 3.900 pkt. Wczoraj był o 46% niżej... W nocy liderzy Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie zahamowanie imigracji z Afryki i Azji, co rano potężnie umocniło euro i złotego do dolara i franka. Ten wynik pierwszego dnia szczytu UE w połączeniu ze wzrostowym zakończeniem sesji w USA i z końcem półrocza otworzy dzisiaj drogę do zapewne dużych wzrostów indeksów na europejskich giełdach (w tym i na GPW). Jeśli pojawią się negatywne czynniki z pola wojny handlowej to wzrosty będą mniejsze, ale jeśli będą to czynniki pozytywne to mogą być bardzo duże.
Adrian Górniak, analityk DM BDM
Dziś czeka nas ostatnia sesja 2Q'18. Niestety zarówno wczorajszych notowań, jak i całego kwartału inwestorzy w Warszawie nie zaliczą do udanych. Blue chipy straciły 2,1%, schodząc poniżej 2100 pkt., mWIG40 zamknął się o 1,3% niżej, na minimalnym plusie dzień zakończył sWIG80 (w ujęciu 3M indeksy zanotowały odpowiednio -4,8%/-7,4%/-10,9%). Słabe zachowanie GPW nie może dziwić, jeśli spojrzymy na resztę Europy – DAX spadł o 1,4%, pod kreską były też CAC40 i FTSE. Lepiej było w USA, gdzie (po początkowych lekkich spadkach – efekt nieco słabszych odczytów dla PKB w 1Q'18) główne indeksy wzrosły – S&P500 zyskał 0,6%, a Nasdaq 0,8%. Pozytywne nastroje gościły także w Azji. Odczyty z kalendarza makro rozpoczęliśmy od garści danych z Japonii (stopa bezrobocia, produkcja przemysłowa) i Niemiec (sprzedaż detaliczna i ceny importu). W dalszej części dnia poznamy m.in. finalne PKB Wielkiej Brytanii za 1Q'18, szacunkową inflację HICP dla Eurolandu czy indeks Chicago PMI. Początek dzisiejszych notowań może być pozytywny, jeśli spojrzymy na poranne nastroje - rosną zarówno kontrakty na DAX (o ok. 1%), jak i na indeksy za oceanem (po 0,4-0,5%). Pytanie natomiast, czy w perspektywie najbliższych sesji nie czeka nas marsz w stronę przedziału 2000-2050 pkt. Praktycznie od końca stycznia poruszamy się w spadkowym układzie, a ostatnie tygodnie przynoszą nam nowe dołki.
Analitycy CDM Pekao
Czwartek na rynkach akcji przyniósł dosyć wyraźne zmiany w preferencjach regionalnych inwestorów, a ogólny obraz rynków akcji nie jest jednoznaczny. Z jednej strony, przy zbliżonym do środowego, zachowaniu rynków azjatyckich, wyraźnie pogorszył się obraz giełd europejskich, ale z drugiej strony zakończenie dnia na rynkach akcji było pozytywne, za sprawą wyraźnych wzrostów rynków amerykańskich. Początek dnia przyniósł spadki na giełdach dalekowschodnich, opublikowane rano dane i wskaźniki makro z Japonii były raczej pesymistyczne, salda inwestycji zagranicznych w akcje i obligacje japońskie w poprzednim tygodniu były zdecydowanie niższe od oczekiwań i od sald drugiego tygodnia czerwca, również dynamika czerwcowej sprzedaży detalicznej była niższa od majowej i od oczekiwań. Pomimo tego, oraz pomimo umacniania się JPY giełda tokijska zniżkowała jedynie symbolicznie. W Europie nastroje od początku dnia były słabe, a w trackie dnia notowania na większości giełd naszego kontynentu obniżały się systematycznie. Wczoraj nie było nowych istotnych czynników, które wpływały na słabość giełd europejskich, podobnie jak w przypadku giełd azjatyckich, spadki były efektem kontynuacji globalnego negatywnego trendu podtrzymanego środowymi spadami na rynkach amerykańskich. Przed południem zostały opublikowane indeksy nastrojów Komisji Europejskiej w strefie euro, generalnie odczyty były mieszane. Wyraźnie pogorszyły się nastroje konsumentów, natomiast nastroje przedsiębiorców sektora usług i przemysłu nie zmieniły się, a w handlu indeks wzrósł nieznacznie. Jednak odczyty te nie miały widocznego wpływu na rynki. Również lekki spadek inflacji cen konsumentów w Niemczech z czerwiec pozostał bez reakcji. Po południu w USA zostały opublikowane finalne odczyty PKB, PCE i ich deflatorów za 1 Q 2018 r. Annualizowana dynamika PKB wyniosła 2,0% wobec 2,2% z poprzedniego odczytu, spadła również dynamika wydatków osobistych (PCE) i delator PCE. Z kolei tygodniowe dane z rynku pracy USA, były gorsze od oczekiwań, liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych wzrosła o 9 tys. Na rynkach akcji USA po neutralnych otwarciach ceny i indeksy niemalże przez cały dzień umiarkowanie, ale systematycznie rosły. Wczoraj indeks S&P500 wzrósł o 0,62% i był to trzeci silniejszy wzrost w czerwcu, co z jednej strony jest optymistyczne, a z drugiej obrazuje słabość NYSE w minionych tygodniach. Dziś w Azji zdecydowanie przeważają wzrosty.
Analitycy BM BGŻ BNP Paribas
Po środowym odbiciu na europejskich rynkach bazowych inwestorzy oczekiwali co najmniej w krótkim terminie kontynuowania odrabiania strat zanotowanych w minionym tygodniu. Chociaż w pierwszych minutach handlu popyt przeważał dzięki pozytywnej sesji w USA, jego słabość została zweryfikowana w kolejnych godzinach sesji. Ostatecznie główne europejskie rynku zanotowały spadki przekraczające 1,0% i kontynuują trend spadkowy. Negatywnie na nastroje inwestorów wpływa niepewność polityczna, w szczególności w Niemczech, gdzie następują spięcia między koalicją rządzącą. W powyższe wpisywał się indeks WIG20. Grupa największych spółek straciła ponad 2,0% i tym samym WIG20 znalazł się na blisko półtorarocznym minimum. W grupie blue chip najmocniej traciły walory CD Projekt, które w ostatnich dniach wykazywały relatywną siłę. Jako jedyny na plusie dzień zakończył PKN Orlen. Na rodzimym parkiecie pozytywnie wyróżniał się indeks najmniejszych spółek. Poza porannymi danymi o sprzedaży detalicznej za maj dla Niemiec, które okazały się poniżej prognoz, w dalszej części dnia napłyną wstępne dane od czerwcowej inflacji dla Francji, jak i całej strefy euro. Poznamy także dane z krajowego rynku pracy odnośnie m.in. stopy bezrobocia w czerwcu. Dzisiejsza sesja może okazać się kluczowa w kontekście dalszego kierunku indeksu WIG20. Wczorajsze zamknięcie indeksu na równym poziomie 2 100 pkt. może w krótkim terminie okazać się znacznym wsparciem. W negatywnym scenariuszu, indeks krajowych blue chipów będzie mógł stracić jeszcze kolejne 100 pkt. aby dotrzeć do psychologicznego poziomu 2 000 pkt. Wydaje się że dalszy rozwój sytuacji na rodzimym parkiecie w dużej mierze zależy od nastrojów panujących na rynkach bazowych.