– Lipiec na rynku ropy jest miesiącem, w którym inwestorzy na rynku ropy naftowej odeszli od przyglądania się głównie bankom centralnym i wartości amerykańskiego dolara w kontekście cen tego surowca, a ponownie zaczęli zwracać uwagę na dane fundamentalne związane z podażą ropy naftowej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że obecnie jednym z kluczowych czynników mogących mieć istotne przełożenie na notowania ropy naftowej w najbliższych miesiącach jest niski poziom zapasów ropy – zwraca uwagę Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ. Jak dodaje, w ostatnich tygodniach zapasy ropy naftowej spadały w USA, a obecne prognozy w większości zakładają, że całe lato będzie okresem spadku zapasów paliw, co wynika m.in. z sezonowego wzrostu popytu w wyniku wzmożonej ilości letnich wyjazdów.
– W rezultacie w najbliższych tygodniach najprawdopodobniej zniwelowane zostaną zapasy zbudowane w pierwszej połowie tego roku w USA – uważa Sierakowska. Co prawda jeszcze nie tak dawno było ryzyko pogłębienia przeceny na rynku ropy, ale o to, aby się tak nie stało, dba OPEC+. W tym tygodniu kartel znów będzie w centrum uwagi. Wszystko to przez spotkanie, które zaplanowano na 4 sierpnia. – Póki co bazowy scenariusz to brak zmian w dotychczasowej polityce OPEC+, czyli utrzymanie dużych cięć produkcji, w tym pogłębionych cięć wydobycia w Arabii Saudyjskiej. Ten fakt dodatkowo wspiera notowania ropy naftowej – twierdzi Sierakowska.
Dodatkowo paliwa do zwyżek dostarczyły ostatnio Chiny. Tutaj obawy mieszały się z nadziejami. Z jednej strony dane makroekonomiczne z Chin były w ostatnim czasie rozczarowujące, ale to jednocześnie zwiększało szanse na to, że chińscy decydenci zapowiedzą działania mające stymulować gospodarkę. Kto obstawił taki scenariusz, miał powody do zadowolenia. Nie od dziś wiadomo natomiast, że Chiny odgrywają istotną rolę na rynku ropy, będąc czołowym konsumentem tego surowca. Perspektywa wsparcia gospodarki, nadania jej większej dynamiki wzrostu, dała więc dodatkowe paliwo do zwyżek cen surowca.
Popyt na rynku ropy naftowej ma więc swoje pięć minut. Po tak dużych zwyżkach, jakie oglądaliśmy w lipcu, siłą rzeczy istnieje ryzyko korekty, szczególnie jeśli znów na pierwszy plan zaczną się wysuwać obawy związane z kondycją globalnej gospodarki.