Mariusz Patrowicz: Szukamy perełek po całym świecie

Polski nadzór zapomina, że żyje z naszych pieniędzy, w tym naszych spółek. Musi nastąpić refleksja, bo rynek zniknie - mówi Mariusz Patrowicz, znany inwestor giełdowy, gość Andrzeja Steca w programie Parkiet TV.

Publikacja: 15.05.2023 14:10

Mariusz Patrowicz, znany inwestor giełdowy

Mariusz Patrowicz, znany inwestor giełdowy

Foto: parkiet.tv

Dawno Pana nie było na parkiecie. Gdzieś się pan zaszył?

Nie, normalnie funkcjonuję, zarabiam pieniądze dla organizacji. Może było mniej medialnych okazji do pokazywania się.

Co słychać u Pana, tak biznesowo?

Jest dobrze. Spółki z portfela rozwijają się szybciej, niż inflacja. Na przykład Elkop, nasza perełka. Wyniki finansowe rosnąc w tempie szybszym niż PKB, czy wspomniana inflacja. Pożyczkowe firmy również maja mocne fundamenty.

Wystrzał inflacji i stóp procentowych nie zaszkodził im?

Nie, był neutralny. Jednak nieciekawie wygląda sytuacja z polepszaniem sytuacji kredytobiorców. Państwo wspiera dłużników, a nie firmy pożyczkowe. Przez to trzeba podejmować niekonwencjonalne działania.

W ostatnich latach mocno ograniczył Pan działalność na warszawskim parkiecie. Sprzedał Pan Resbud, Platynowe Inwestycje. Są kolejne plany wyjścia z parkietu?

Nie, są prowadzone tylko ogólne rozmowy.

Niedawno wrócił Pan na łamy „Parkietu” po 14 latach sądowej batalii w sprawie Chemoservis–Dwory. Został Pan uniewinniony przez sąd. To sukces?

Część ludzi w Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) nie rozumie rynku, albo oskarża inwestorów w sposób niepotrzebny. Jestem takim przykładem. We wspomnianej sprawie chodziło o zlecenia, które łącznie miały wartość zaledwie 20 tys. zł. Niektóre konkurencyjne media nazwały to największą manipulacją w skali Polski. Wystarczyło pokazać nieprawdziwe „fakty”.

KNF uwzięła się na Mariusza Patrowicza?

Uwzięła się na inwestorów, którzy z racji normalnych zadań muszą przeć do przodu. Ludzie z KNF mają zakaz inwestowania, oderwali się od rzeczywistości i nie do końca rozumieją te aspekty. Kiedy przeprowadzaliśmy resplit na spółce FON, to byłem słuchany przez 40 osób z KNF i był poklask moim działaniom. Bardzo mi wtedy gratulowali. Dobrze byłoby takie spotkania z rynkiem organizować.

Działa Pan za granicą, na przykład inwestuje w Estonii, Turcji. To lepszy kierunek, niż Polska?

Inwestowanie tam jest dużo prostsze. Nie ma takiego ryzyka regulacyjnego. Nawet Turcja, która 15 lat temu była w ogonie Europy, teraz jest dużo lepsza pod względem regulacyjnym i inwestycyjnym. To jest duży rynek, 160 mln mieszkańców, mieszkających także poza granicami. Fajnie się tam inwestuje. W Polsce zmniejszyliśmy inwestycje, ale chcielibyśmy kiedyś je zwiększyć.

W co inwestujecie za granicą?

Nie mamy ulubionych branż, analizujemy konkretne spółki z wielu różnych sektorów. Są spożywcze, telekomunikacyjne, nieruchomościowe. Diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba patrzeć na konkretne spółki, zarządy, strategie.

Są to inwestycje kapitałowe, mniejszościowe czy przejmowane całe firmy?

Zdarza się, że przejmujemy większościowe pakiety, jak w Turcji. W Estonii, oprócz własnych spółek, mamy mniejsze udziały. Łącznie na świecie mamy udziały w ok. 450 firm, w tym np. Coca-Coli.

Czyli jest Pan globalnym inwestorem.

Tam, gdzie jest okazja, tam inwestujemy. Czy to rynek chiński, turecki, estoński, szwajcarski. Przeglądamy wiele kierunków i staramy się tam być.

Ale z Polski Pan nie rezygnuje?

Absolutnie nie, ale trzeba patrzeć krytycznie na to, co się w Polsce dzieje. Nadzorcy psują rynek. Znany inwestor, Zbigniew Jakubas, już sześć lat temu mówił publicznie, że jak będzie taka sytuacja, to inwestorzy uciekną. I to obserwujemy. Szkoda polskiego rynku. Przydałaby się większa dbałość o inwestorów ze strony państwa i nadzoru.

Czym się różni nadzór estoński od polskiego?

Nigdy nie karze, tylko najpierw upomina: „zrobiłeś to źle, napraw to”. W Polsce KNF wali z wielkiej armaty. Platynowe Inwestycje, które mają kapitał własny na poziomie 100 tys. zł, dostały 2,5 mln zł kary. To tak, jakby za przejście na pomarańczowym świetle skazać człowieka na karę śmierci. Trzeba reagować adekwatnie do różnych sytuacji, a tego w Polsce nie ma. W Estonii są kary na poziomie 2-3 tys. euro. U nas idą w miliony złotych. Nadzór zapomina, że żyje z naszych pieniędzy, z tym naszych spółek. Musi nastąpić refleksja, bo rynek zniknie.

To zbyt restrykcyjny nadzór jest powodem zmniejszania aktywności inwestorów i wycofywania się spółek z warszawskiej giełdy?

Nadzór ma niezwykle ważną rolę, bo wpływa na giełdę i inwestorów, ale nie jest to jedyna przesłanka.

Wchodzimy w okres wyborczy. Może by znieść podatek Belki? Pomogłoby to rynkowi?

Pomogłoby to w jakimś stopniu, ale nie jest to decydujące w inwestowaniu. Oczywiście byłby to krok w dobrym kierunku, ale z tego co wiem nie ma tego w planach.

Kiedyś chciał być Pan niezależnym członkiem Rady Giełdy. Nie ciągnie Pana znowu na parkiet?

Ciągnie, ale zobaczyłem kto i jak zostaje się tym niezależnym członkiem. Albo przedstawiciel PZU, albo państwowego TFI. To jest kuriozalne. Warto zdjąć ten punkt „niezależnego członka”, bo nikt tego nie pilnuje. Zawsze desygnowani są tam państwowi funkcjonariusze, co jest przykre.

Pan jako jeden z pierwszych dużych inwestorów pozytywnie patrzył w stronę kryptowalut. Wciąż jest Pan optymistą?

Bitcoin to cyfrowe złoto, będzie się rozwijało. Bitcoin gwarantuje brak ingerencji państwa, jest bardzo przejrzysty. Wszystkie organizacje walczą z kryptowalutami, bo nie mogą ludziom zabrać bitcoinów. Bitcoin chroni przed inflacją, jest aktywem szybko przenoszalnym, zwiększa się ilość transakcji. Bitcoin będzie istniał i będzie aktywem trwałym. Dostrzegamy w nim duży potencjał, cały czas inwestujemy.

Jak to być prezesem płockiego Zoo? Był nim Pan jeden dzień.

Wie Pan, ze zwierzętami to nieraz prościej. Oczywiście, żartuję. Wspieram jak mogę Caritas, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, czy inne takie inicjatywy. I rzeczywiście otrzymują różnego typu benefity, jak bycie prezesem Zoo czy prezydentem Płocka przez chwilę.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności