Emil Łobodziński, BM PKO BP: Polepszają się perspektywy rynku akcji

Ubiegły rok stał pod znakiem bessy. Ten rok jest czasem przejściowym. W przyszłym roku otoczenie powinno mocniej sprzyjać wzrostom na warszawskim parkiecie – mówi Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny w BM PKO BP.

Publikacja: 09.05.2023 17:36

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Emil Łobodziński, doradca inwestycyjny BM PKO BP. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Fed zgodnie z oczekiwaniami podniósł ostatnio stopy procentowe o 25 pkt baz. Analitycy oczekują, że teraz przyszedł czas na pauzę, a co więksi optymiści spodziewają się nawet obniżek stóp jeszcze w tym roku. Jest to możliwe?

Myślę, że jesteśmy blisko pauzy, jeśli chodzi o podwyżki stóp procentowych. Dane o inflacji pokazują bowiem, że inflacja już nie rośnie. To jest otoczenie, które wskazywałoby, że jesteśmy blisko końca cyklu podwyżek stóp w Stanach Zjednoczonych. Osobiście natomiast nie jestem optymistą i nie oczekuję obniżek stóp w tym roku. Na ten moment wydaje mi się to mało prawdopodobne. Obniżki mogą być, ale raczej w przyszłym roku.

Czy to oznacza, że rynki w ostatnim czasie trochę się zagalopowały?

Sama ostatnia decyzja Fedu, jak i komunikat po niej nie były zaskoczeniem dla rynku. Na giełdzie amerykańskiej praktycznie więc nie było żadnej reakcji na to wydarzenie, na rynkach rozwijających się było nieco lepiej, bo też dolar się osłabił. Zakładając, że mamy już albo lada moment będziemy mieli koniec podwyżek, a w perspektywie są jeszcze obniżki, dolar może się osłabiać. To jest oczywiście potencjalnie dobra informacja dla rynków wschodzących, w tym także dla naszego parkietu.

W Stanach Zjednoczonych wciąż żywy jest temat problemów sektora bankowego. Kolejne trupy wypadną z szafy?

Myślę, że jest to możliwe. Historia pokazuje bowiem, że jeśli w Stanach Zjednoczonych trwał mocny cykl podwyżek stóp procentowych, to zawsze mieliśmy do czynienia z problemami jakichś małych banków. Uważam, że teraz mamy podobną sytuację. Największe banki, co zresztą widać po wynikach, radzą sobie całkiem dobrze, natomiast cały czas mogą pojawiać się problemy w mniejszych lub niszowych podmiotach. Uważam jednak, że nie powinno to mieć przełożenia na cały sektor bankowy.

Stawiam bowiem tezę, że po 2008 r. żadna władza nie może sobie pozwolić i nie pozwoli na to, aby duży bank upadł. Reakcje na kłopoty banków, które już wystąpiły, najdobitniej pokazują, że tak to teraz działa.

Pojawił się wątek sezonu wynikowego w Stanach Zjednoczonych.

Jakie wnioski na ten moment z niego płyną?

Nie jest najgorzej. Zwłaszcza największe spółki, na których skupia się uwaga inwestorów, wypadły lepiej niż się spodziewano. Jedynym dużym rozczarowaniem jest w zasadzie Tesla.

Czyli jak na razie okazuje się, że widmo gorszej koniunktury gospodarczej i recesji w Stanach Zjednoczonych ma jedynie wielkie oczy?

Ten strach przed recesją też wbrew pozorom na ten moment nie jest jakiś bardzo duży. Taki wniosek można wysnuć, patrząc chociażby na zachowanie indeksów. Bazowym wariantem na ten moment jest to, że recesja faktycznie będzie, ale jednocześnie zakłada się, że będzie ona w miarę łagodna. Taki wariant należy przyjąć na ten moment, patrząc na to, co się dzieje w gospodarce i co pokazują same firmy.

Są oczekiwania dotyczące recesji w Stanach Zjednoczonych, a co z Europą? Indeksy na Starym Kontynencie ostatnio zachowują się stosunkowo lepiej. Dobre nastroje też przecież udzieliły się naszemu rynkowi.

W krótki horyzoncie czasowym jest szansa, że Europa może mieć teraz lepszy czas. Wyceny są jednak niższe niż w Stanach Zjednoczonych, widmo energetycznego kryzysu się oddaliło. Też sprzyja oczywiście słabnący dolar. To jednak wizja krótkoterminowa. W dłuższym terminie niezmiennie pozostaję zwolennikiem rynku amerykańskiego, który jest najbardziej innowacyjny i kreatywny. Jeśli chodzi o potencjalne innowacyjne spółki czy też same pomysły, to uważam, że szybciej coś takiego zobaczymy na rynku amerykańskim niż europejskim. W związku z tym, patrząc na dłuższą perspektywę czasową, jeśli w przyszłym roku będziemy mieli obniżki stóp procentowych, co oczywiście jest dobrą informacją dla rynku akcji, szczególnie dla spółek wzrostowych/technologicznych, to na tym przede wszystkim bardziej skorzystają Stany Zjednoczone niż Europa. Oczywiście w portfelu warto mieć różne spółki, zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i Europy.

A co z rynkiem polskim?

Myślę, że rynek polski może zachowywać się bardzo dobrze. Patrząc na wyceny u nas, jak i te na zagranicznych rynkach, to wydaje się, że u nas wciąż jest stosunkowo tanio. A też przecież mamy elementy, które nadal mogą nam pomagać, w tym również wspomniany już słabnący dolar.

Czas więc na wielką hossę pokoleniową w Polsce?

Mam taką nadzieję i tego wszystkim życzę. Uważam, że jest duża szansa na dalsze wzrosty, chociaż oczywiście po drodze będą jakieś korekty. Jeśli inflacja spada, kończą się podwyżki stóp, a w perspektywie są też obniżki, to wydaje się, że w dłuższym terminie krajobraz dla krajowego rynku akcji będzie się znacząco poprawiał. W zależności od tego, jak głęboka będzie recesja, tak też głęboka będzie ewentualna korekta rynkowa. Ubiegły rok był czasem bessy. Ten jest okresem przejściowym. Kolejny powinien być natomiast dużo lepszy dla akcji.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności