Po dziewięciu dniach spadków z rzędu WIG20 w piątek zyskał 4,4 proc. Bycze nastroje dominowały również na początku poniedziałkowej sesji. Po godzinie indeks blue chips zbliżył się do poziomu 1800 pkt. Wówczas był jednym z najmocniejszych indeksów w Europie, a zwyżka przekraczała 1,5 proc.
Jednak już po południu indeks tracił 0,6 proc., do 1755 pkt. Zdaniem analityków kolejne dni mogą przynieść odbicie, ale na zmianę trendu nie ma co liczyć.
– Seria spadków mająca miejsce od połowy kwietnia doprowadziła do największego wyprzedania WIG20 pod kątem wskaźników analizy technicznej (np. RSI albo MACD) od lutego i marca 2020 r. Biorąc więc pod uwagę silnie negatywny sentyment inwestorów i słabsze zachowanie krajowych akcji względem rynków bazowych, oczekujemy odbicia indeksu w najbliższych dniach – przyznaje Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas. Dodaje, że obecnie w takim układzie oporem może być rejon 1880 pkt (poprzednie dołki z przełomu lutego i marca br.) i dopiero pokonanie tych poziomów może być sygnałem do trwalszej zmiany trendu. – Oceniam jednak, że na razie większe prawdopodobieństwo ma scenariusz tylko odbicia niż zmiany trendu z uwagi na dwa niekorzystne elementy dla rynków akcji, jakimi są podwyżki stóp procentowych przez banki centralne na świecie i oczekiwania odnośnie do spowolnienia koniunktury gospodarczej w drugiej połowie br. – wskazuje Michał Krajczewski.
W tym roku wśród największych spółek najsłabiej wypada CCC. Notowania obuwniczej spółki spadły o ponad 55 proc. Ponad 40-proc. przecena dotknęła walorów Allegro i LPP. Mocno ciąży także sektor bankowy, bez którego zmiana trendu WIG20 będzie trudna. Akcje PKO BP, Santander Bank Polska czy Pekao od początku roku straciły po około 30 proc.
A które spółki w najbliższym czasie mogą radzić sobie stosunkowo lepiej?