W 1984 r. dwóch amerykańskich finansistów, Richard Dennis i William Eckhardt, postanowiło sprawdzić, czy możliwe jest wyszkolenie skutecznego inwestora giełdowego. Po umieszczeniu ogłoszenia w prasie i wyselekcjonowaniu dziesięciu potencjalnych graczy przekazali im dokładny instruktaż inwestycyjny. Nie było to nic innego, jak precyzyjne zasady dokonywania transakcji, obejmujące kryteria otwierania i zamykania pozycji oraz metody zarządzania?ich wielkością. Cała strategia była w pełni obiektywna i?bazowała na narzędziach analizy technicznej. Wyszkolona dziesiątka uzyskała średnio 80 proc. zysku rocznie, powiększając majątek sponsorów o około 100 milionów dolarów.
Dziś cały eksperyment urósł już do rangi legendy, a strategia, z której korzystali rekruci, nazywana jest „strategią Żółwi". Jej precyzyjne zasady są powszechnie dostępne, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak podejście z lat 80. sprawdziłoby się na rynku rodzimych kontraktów terminowych na WIG20.
Dwa warianty wybić
Z uwagi na dość mocno rozbudowany system zarządzania wielkością pozycji i trudność jego zapisania w języku programu MetaStock, postanowiliśmy przetestować podstawowe zasady zajmowania pozycji w systemie Żółwi, które są najczęściej opisywane w czasopismach giełdowych. Chodzi o wybicia z kanałów cenowych. Strategia przyjmowała dwa warianty – krótko- i długoterminowy. Pierwszy zakładał, że pozycja długa otwierana jest wtedy, gdy kurs wybije się powyżej maksimum z 20 poprzednich sesji, a krótka, gdy spadnie poniżej 20-sesyjnego minimum. Długą pozycję zamykamy, gdy kurs spadnie poniżej 10-sesyjnego minimum, a krótką, gdy wzrośnie powyżej maksimum z 10 poprzednich sesji.
W wersji długoterminowej pozycje były otwierane po wybiciu ponad 55-sesyjne ekstremum, a zamykane, gdy dojdzie do 20-sesyjnego wybicia w kierunku przeciwnym do zajmowanej aktualnie pozycji. Żółwie wychodziły więc z prostego założenia – jeśli kurs opuści kanał, jest to sygnał rozpoczęcia nowego trendu o kierunku zgodnym z kierunkiem wybicia. W razie fałszywego sygnału stosowały zlecenie obronne. Jego odległość była dobierana tak, by w pojedynczej transakcji nie ryzykować więcej niż 2 proc. kapitału. Ponieważ w testach przyjmujemy operowanie tylko jednym kontraktem, zakładamy uproszczenie, że stop loss będzie zawsze oddalony o 2 proc. od poziomu wejścia na rynek (zawsze będziemy ryzykować 2 proc. angażowanego kapitału).