Dwa tygodnie temu w „Profesjonalnym Inwestorze" pisaliśmy o oscylatorach. Tym razem zajmiemy się innym wskaźnikiem technicznym, który jest w pewnym stopniu podobny do oscylatorów, ale jednak wyróżniają go specyficzne zasady interpretacji i stosowania przy podejmowaniu decyzji na giełdzie. Mowa będzie o MACD.
Podstawowe podobieństwo w porównaniu z oscylatorami to fakt, że MACD na przemian porusza się w falach wzrostowych i spadkowych. Różnica jest jednak taka, że nie ma tu żadnego stałego przedziału dla tych wahań. O ile np. oscylator stochastyczny nie może wydostać się poza obszar 0–100 proc., to MACD nie jest skrępowany przez żadne ograniczenia, co łatwo wywnioskować na podstawie zamieszczonych w ramce wzorów. Widać to zresztą w praktyce. W dotychczasowej historii indeksu WIG liczona dla niego linia MACD ustanowiła historyczny dołek?na jesieni 2008 r. na poziomie -2788 pkt, z kolei w 1994 r. wspięła się na rekordową wysokość 1875 pkt. Widać zatem, że wartości MACD same w sobie niewiele mówią. Niebezpieczną strategią byłoby łapanie dołków i szczytów, a więc zakładanie, że po spadku lub wzroście do jakiegoś pułapu, MACD, a wraz z nim kursy akcji, zmienią kierunek trendu.
Sposób pierwszy – przecięcia linii
Z tego względu omawiany wskaźnik wykorzystuje się inaczej. Sposobów jest kilka. Pierwszy z nich to podejmowanie decyzji na podstawie przecinania się obu linii (czyli linii MACD i linii sygnalnej). Jeżeli linia sygnalna (a więc poruszająca się szybciej) rośnie powyżej linii MACD, jest to sygnał kupna. Z kolei jeżeli linia sygnalna spada poniżej linii MACD, jest to sygnał sprzedaży.
Przyglądając się historii notowań indeksu WIG można znaleźć sporo przykładów, kiedy tego typu sygnały pozwoliłyby załapać się na pokaźne ruchy zwyżkowe, a także uciec z rynku odpowiednio wcześnie przed nadciągającym załamaniem. Niestety okazuje się, że obok przykładów bardzo trafnych sygnałów można znaleźć jeszcze więcej sytuacji, w których tego typu wskazówki nie sprawdzały się (czyli np. nie zapowiadały wzrostu). Największą zmorą były całe serie błędnych sygnałów, pojawiające się w trakcie trendów bocznych. To właśnie w takich okresach linia sygnalna co chwilę przecinała linię MACD, co nie prowadziło jednak do żadnych rozstrzygnięć. Wówczas lepiej byłoby nie robić nic, niż kierować się sygnałami wskaźnika.
Alternatywa – poziom centralny
Ponieważ tego typu sygnały przynoszą dość zmienne i często rozczarowujące wyniki, aktywni inwestorzy starają się wykorzystać MACD także na inne sposoby. Alternatywą dla przecięcia się obu linii składających się na omawiany wskaźnik jest przebicie przez linię MACD poziomu zero (zwanego niekiedy linią centralną). Pułap ten jest kluczowy, bo to właśnie wokół niego oscyluje wskaźnik. Z matematycznego punktu widzenia nietrudno wywnioskować, że kiedy linia MACD rośnie powyżej zera (co jest traktowane jako sygnał kupna), jest to równoznaczne ze zwyżką 12-okresowej średniej kroczącej powyżej średniej z 26 okresów (np. sesji). Z kolei spadek linii MACD poniżej zera (co oznacza sygnał sprzedaży) to po prostu zniżka 12-okresowej średniej poniżej 26-okresowej średniej.