Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Wykres pokazuje, jak długoterminowe stopy zwrotu z akcji spółek debiutujących na Wall Street wypadają na tle papierów już notowanych. Okazuje się, że w każdym horyzoncie czasowym od roku do pięciu lat po IPO nowicjusze przegrywają z pozostałymi firmami. Największa różnica 10,2 pkt proc. dotyczy okresu dwóch lat od emisji akcji. Średnia rozbieżność wynosi natomiast 6,5 pkt proc. Badanie zostało przeprowadzone dla lat 1970–1990.
Tydzień temu pisaliśmy w tym miejscu o strategii inwestowania w IPO
, polegającej na kupnie akcji w ofercie i ich sprzedaży na zakończeniu sesji w dniu debiutu. Z naszej analizy wynikało, że w przypadku polskiego rynku akcji dla ostatnich dziesięciu lat metoda ta dawała średnią stopę zwrotu 12,9 proc., a odsetek zyskownych transakcji sięgał 75,5 proc. Co istotne, skuteczność tego podejścia została też dowiedziona w licznych badaniach dla rynków zagranicznych.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Badanie przeprowadzone wśród 10 000 inwestorów z 12 krajów wykazało, że aż 75 proc. polskich inwestorów wykorzystuje spadki rynkowe do zakupów („buy the dip”). To o 9 pkt proc. więcej niż średnia globalna.
W środku roku krajowe indeksy notują około 35-proc. wzrosty, liderując europejskim parkietom. Amerykański rynek bardzo szybko podniósł się po wiosennym załamaniu, ale jego tegoroczne wyniki wciąż są skromne. Karta może się odwrócić w II połowie roku.
Na koniec tygodnia główne indeksy warszawskiej giełdy z hukiem wybiły się na nowe szczyty, wprawiając w osłupienie analityków i zarządzających. Zagranica wciąż kupuje polskie akcje.
Jeśli dolar powróci do spadków, to poziom 3 tys. pkt na WIG20 byłby w zasięgu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.
W II kwartale polscy inwestorzy indywidualni częściowo wycofywali się z amerykańskich gigantów technologicznych, a jednocześnie dywersyfikowali swoje portfele, kierując środki m.in. do BYD, Novo Nordisk oraz europejskich firm z sektora obronnego.
– Myślę, że to znowu jest element rozgrywki ze strony Donalda Trumpa. I nie jestem osamotniony w tym twierdzeniu, bo patrząc na rynki finansowe wygląda na to, że dzisiaj jest raczej spokój – mówi o nowych cłach dr Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.