Dawno na łamach „Profesjonalnego inwestora" nie było statystyk dotyczących sygnałów analizy technicznej, więc dziś postanowiłem wrócić do tej tematyki. Na warsztat wziąłem popularne formacje złotego krzyża i krzyża śmierci w ujęciu długoterminowym. Pierwszy układ powstaje wtedy, gdy średnia z 50 sesji przetnie od dołu 200-sesyjną, a drugi, gdy skrzyżowanie jest w przeciwnym kierunku. Sprawdziłem, jak takie sygnały sprawdzają się na wykresach głównych indeksów warszawskiej giełdy: WIG, WIG20, mWIG40 i sWIG80. Jakie są wyniki badania i co aktualny układ średnich mówi nam o przyszłości?
Sygnały hossy i bessy
Na początek małe wprowadzenie do tematu. Formacja krzyża to narzędzie z japońskiego podręcznika analizy technicznej. Zgodnie z teorią złoty krzyż zapowiada zwyżki na rynku, a krzyż śmierci spadki. Przecięcie średnich traktuje się bowiem jako swoiste przesilenie. Gdy szybsza średnia przebija od dołu wolniejszą, interpretuje się to jako rosnącą przewagę byków, a gdy przecięcie następuje w kierunku przeciwnym, uznaje się, że przewagę zdobywają niedźwiedzie. Krzyże mają dawać analitykom sygnał, że na rynku powstaje właśnie nowy trend. Jego horyzont czasowy zależy od parametrów średnich. Im dłuższy jest okres analizowanych średnich, tym dłuższych trendów poszukujemy. Na potrzeby tego badania wykorzystałem długoterminowe sygnały, czyli przecięcia średnich z 50 i 200 sesji. Mają one więc pokazywać, że na rynku zaczyna się hossa lub bessa.
Badanie przeprowadziłem w programie MetaStock, korzystając z danych dziennych dostępnych w serwisie stooq.pl. Okres analizy dla WIG i WIG20 to 1991–2017, dla mWIG40 1997–2017, a dla sWIG80 1995–2017. W tabeli obok widać wyniki, czyli skuteczność sygnałów w zależności od tego, jak duża zmiana notowań nastąpiła po jego wystąpieniu. Sprawdziłem cztery warianty zmian, o co najmniej: 5 proc., 10 proc., 15 i 20 proc. Jak interpretować owe wyniki? Przykładowo dla WIG20 zmiana notowań w górę lub w dół o przynajmniej 20 proc. po wystąpieniu złotego krzyża lub krzyża śmierci pojawiała się w 32 proc. przypadków (od początku lat 90. na wykresie tego indeksu pojawiły się łącznie 34 takie formacje).
Uwaga na fałszywe krzyże
Jak pokazuje tabela, statystyczną przewagę na wszystkich indeksach (ponad 50-proc. skuteczność) formacje krzyży dają tylko dla zmian najmniejszych, tzn. w przedziale 5–10 proc. Dla indeksu maluchów taka zmiana pojawiła się aż w 87 proc. przypadków (na 22 sygnały). Wyraźny spadek skuteczności wraz ze wzrostem oczekiwanej zmiany notowań pokazuje jednak, że długoterminowe średnie dają często fałszywe sygnały. Przyjmując bowiem, że prawdziwa hossa lub bessa zaczyna się dopiero po wzroście/spadku o 20 proc., to skuteczność analizowanych sygnałów jest w tym przedziale akurat najmniejsza: dla WIG 40 proc., dla WIG20 32 proc., dla mWIG40 28 proc., a dla sWIG80 50 proc. Wniosek z analizy jest więc klarowny – nie należy bezkrytycznie podchodzić do każdego sygnału w postaci przecięcia średnich z 50 i 200 sesji. Nie każdy taki krzyż oznacza od razu początek hossy lub bessy. Przyczyną tej nieskuteczności jest to, że średnie to narzędzia do analizowania wyraźnych trendów wzrostowych lub spadkowych. Znacznie gorzej radzą sobie one w warunkach konsolidacji notowań i trendów horyzontalnych. Ich linie przebiegają wówczas blisko siebie i często dochodzi do chwilowych przecięć. Wystarczy rzut oka na długoterminowy wykres indeksu WIG (obrazek wyżej), by zauważyć, że 20 proc. wszystkich długoterminowych krzyży pojawiało się w okresie konsolidacji w latach 2014–2015 i żaden z nich nie zainicjował silniejszego trendu. Jeżeli więc przecięcie średnich pojawia się w okresie rynkowego marazmu, to należy liczyć się ze zwiększonym ryzykiem, że sygnał będzie fałszywy.
Aby zwiększyć skuteczność japońskich formacji, należy stosować je w połączeniu z innymi wskaźnikami i technikami. Przykładowo – jeśli w fazie konsolidacji pojawia się złoty krzyż, to jego wiarygodność zwiększy fakt, że cena przebije górną granicę wahań. Dostajemy bowiem dwa potwierdzające się sygnały, że na rynku dochodzi do potencjalnego przesilenia. Warto też szukać innych potwierdzeń – wybicie ważnych ekstremów cenowych, sforsowanie linii trendu, pokonanie kluczowych zniesień Fibonnaciego czy też przerwanie sekwencji coraz wyższych dołków lub coraz niższych szczytów. Innymi słowy – warto grupować sygnały analizy technicznej i sprawdzać, czy ich wskazania się wzajemnie potwierdzają. Nie chodzi tu jednak o to, by szukać potwierdzeń na siłę (takie znajdzie się niemal zawsze). Należy po prostu nałożyć na wykres swoje ulubione wskaźniki służące do gry zgodnie z trendem i obiektywnie stwierdzić, czy dają one takie same wnioski, jak analizowane tu formacje japońskich krzyży.