Czy warto ufać formacjom złotych krzyży i krzyży śmierci?

Sprawdziliśmy, jak tytułowe układy średnich kroczących, w ujęciu długoterminowym, sprawdzają się na wykresach indeksów GPW: WIG, WIG20, mWIG40 i sWIG80.

Publikacja: 29.12.2017 05:10

Czy warto ufać formacjom złotych krzyży i krzyży śmierci?

Foto: Adobestock

Dawno na łamach „Profesjonalnego inwestora" nie było statystyk dotyczących sygnałów analizy technicznej, więc dziś postanowiłem wrócić do tej tematyki. Na warsztat wziąłem popularne formacje złotego krzyża i krzyża śmierci w ujęciu długoterminowym. Pierwszy układ powstaje wtedy, gdy średnia z 50 sesji przetnie od dołu 200-sesyjną, a drugi, gdy skrzyżowanie jest w przeciwnym kierunku. Sprawdziłem, jak takie sygnały sprawdzają się na wykresach głównych indeksów warszawskiej giełdy: WIG, WIG20, mWIG40 i sWIG80. Jakie są wyniki badania i co aktualny układ średnich mówi nam o przyszłości?

Sygnały hossy i bessy

Na początek małe wprowadzenie do tematu. Formacja krzyża to narzędzie z japońskiego podręcznika analizy technicznej. Zgodnie z teorią złoty krzyż zapowiada zwyżki na rynku, a krzyż śmierci spadki. Przecięcie średnich traktuje się bowiem jako swoiste przesilenie. Gdy szybsza średnia przebija od dołu wolniejszą, interpretuje się to jako rosnącą przewagę byków, a gdy przecięcie następuje w kierunku przeciwnym, uznaje się, że przewagę zdobywają niedźwiedzie. Krzyże mają dawać analitykom sygnał, że na rynku powstaje właśnie nowy trend. Jego horyzont czasowy zależy od parametrów średnich. Im dłuższy jest okres analizowanych średnich, tym dłuższych trendów poszukujemy. Na potrzeby tego badania wykorzystałem długoterminowe sygnały, czyli przecięcia średnich z 50 i 200 sesji. Mają one więc pokazywać, że na rynku zaczyna się hossa lub bessa.

Badanie przeprowadziłem w programie MetaStock, korzystając z danych dziennych dostępnych w serwisie stooq.pl. Okres analizy dla WIG i WIG20 to 1991–2017, dla mWIG40 1997–2017, a dla sWIG80 1995–2017. W tabeli obok widać wyniki, czyli skuteczność sygnałów w zależności od tego, jak duża zmiana notowań nastąpiła po jego wystąpieniu. Sprawdziłem cztery warianty zmian, o co najmniej: 5 proc., 10 proc., 15 i 20 proc. Jak interpretować owe wyniki? Przykładowo dla WIG20 zmiana notowań w górę lub w dół o przynajmniej 20 proc. po wystąpieniu złotego krzyża lub krzyża śmierci pojawiała się w 32 proc. przypadków (od początku lat 90. na wykresie tego indeksu pojawiły się łącznie 34 takie formacje).

Uwaga na fałszywe krzyże

Jak pokazuje tabela, statystyczną przewagę na wszystkich indeksach (ponad 50-proc. skuteczność) formacje krzyży dają tylko dla zmian najmniejszych, tzn. w przedziale 5–10 proc. Dla indeksu maluchów taka zmiana pojawiła się aż w 87 proc. przypadków (na 22 sygnały). Wyraźny spadek skuteczności wraz ze wzrostem oczekiwanej zmiany notowań pokazuje jednak, że długoterminowe średnie dają często fałszywe sygnały. Przyjmując bowiem, że prawdziwa hossa lub bessa zaczyna się dopiero po wzroście/spadku o 20 proc., to skuteczność analizowanych sygnałów jest w tym przedziale akurat najmniejsza: dla WIG 40 proc., dla WIG20 32 proc., dla mWIG40 28 proc., a dla sWIG80 50 proc. Wniosek z analizy jest więc klarowny – nie należy bezkrytycznie podchodzić do każdego sygnału w postaci przecięcia średnich z 50 i 200 sesji. Nie każdy taki krzyż oznacza od razu początek hossy lub bessy. Przyczyną tej nieskuteczności jest to, że średnie to narzędzia do analizowania wyraźnych trendów wzrostowych lub spadkowych. Znacznie gorzej radzą sobie one w warunkach konsolidacji notowań i trendów horyzontalnych. Ich linie przebiegają wówczas blisko siebie i często dochodzi do chwilowych przecięć. Wystarczy rzut oka na długoterminowy wykres indeksu WIG (obrazek wyżej), by zauważyć, że 20 proc. wszystkich długoterminowych krzyży pojawiało się w okresie konsolidacji w latach 2014–2015 i żaden z nich nie zainicjował silniejszego trendu. Jeżeli więc przecięcie średnich pojawia się w okresie rynkowego marazmu, to należy liczyć się ze zwiększonym ryzykiem, że sygnał będzie fałszywy.

Aby zwiększyć skuteczność japońskich formacji, należy stosować je w połączeniu z innymi wskaźnikami i technikami. Przykładowo – jeśli w fazie konsolidacji pojawia się złoty krzyż, to jego wiarygodność zwiększy fakt, że cena przebije górną granicę wahań. Dostajemy bowiem dwa potwierdzające się sygnały, że na rynku dochodzi do potencjalnego przesilenia. Warto też szukać innych potwierdzeń – wybicie ważnych ekstremów cenowych, sforsowanie linii trendu, pokonanie kluczowych zniesień Fibonnaciego czy też przerwanie sekwencji coraz wyższych dołków lub coraz niższych szczytów. Innymi słowy – warto grupować sygnały analizy technicznej i sprawdzać, czy ich wskazania się wzajemnie potwierdzają. Nie chodzi tu jednak o to, by szukać potwierdzeń na siłę (takie znajdzie się niemal zawsze). Należy po prostu nałożyć na wykres swoje ulubione wskaźniki służące do gry zgodnie z trendem i obiektywnie stwierdzić, czy dają one takie same wnioski, jak analizowane tu formacje japońskich krzyży.

Próba optymalizacji

Z ciekawości sprawdziłem też, jakie inne zestawy średnich dla poszczególnych indeksów dawały historycznie najwięcej trafnych sygnałów początku hossy lub bessy (a więc zmiana o co najmniej 20 proc.). W tym celu użyłem funkcji optymalizacji w programie MetaStock, badając warianty szybszej średniej od 10 do 50 sesji z krokiem co 5 sesji i warianty wolniejszej średniej od 50 do 200 sesji z krokiem co 10 sesji. Wyniki są następujące. Dla WIG najwyższą trafność rzędu 51 proc. ma zestaw 50 i 120, który dał łącznie 47 sygnałów. Dla WIG20 najlepszy zestaw to 50 i 170, który dał 44 sygnały i 50-proc. skuteczność. Dla mWIG40 osiągnąłem trafność 52 proc. przy 29 sygnałach dla zestawu średnich 20 i 200. Z kolei dla indeksu maluchów trafność rzędu 67 proc. przy 24 sygnałach dał zestaw 40 i 190. Jak widać, optymalizacja pozwoliła dobrać lepszy zestaw parametrów średnich dla każdego z badanych indeksów. Progres w porównaniu z tradycyjnym zestawem 50 i 200 jest widoczny, ale trzeba pamiętać o tym, że optymalizacja ma w sobie pułapkę dopasowywania wskaźników do danych historycznych. Nigdy nie ma gwarancji, że w przyszłości skuteczność będzie taka sama jak w badaniach.

Aktualne skrzyżowania

W tematykę dzisiejszego tekstu dobrze wpisuje się sytuacja na wykresie mWIG40. Na początku grudnia bowiem średnie kroczące z 50 i 200 sesji utworzyły krzyż śmierci (po prawie pół roku przebywania pierwszej średniej nad drugą). Wypłaszczenie i spadek szybszej średniej to efekt trwającej od lutego konsolidacji notowań między 5000 i 4660 pkt. Krzyż śmierci nie został jednak potwierdzony sforsowaniem dolnej granicy wahań. Od kilku tygodniu kurs utrzymuje się 100 pkt wyżej. Mając na uwadze brak sygnału potwierdzającego oraz to, że dla indeksu średnich spółek analizowane tutaj formacje mają najniższą skuteczność (tylko 28 proc. sygnałów inicjowało zmianę większą niż 20 proc.), należy wstrzymać się ze zwiastowaniem bessy w szeregach średniaków. Przynajmniej do momentu, aż notowania sforsują wspomniane wsparcie w okolicy 4660 pkt.

Foto: GG Parkiet

Na koniec zachęcam do obserwowania średnich z 50 i 200 sesji na wykresie WIG20. Po wyhamowaniu zwyżek w IV kwartale szybsza średnia zaczęła zniżkować i obecnie jest zaledwie 75 pkt nad swoją wolniejszą „siostrą". Na razie obóz byków, przynajmniej na gruncie analizy technicznej, może czuć się bezpiecznie, ale niewykluczone, że czeka nas swoisty test hossy, jak ten z połowy 2010 r. Wtedy, po silnej fali wzrostowej, także doszło do korekty i średnie utworzyły krzyż śmierci. WIG20 nie przerwał wtedy sekwencji coraz wyższych dołków i japońska formacja okazała się fałszywa. Jak będzie tym razem?

Skuteczność długoterminowych złotych krzyży i krzyży śmierci (proc.)*

Skuteczność długoterminowych złotych krzyży i krzyży śmierci (proc.)*

Foto: GG Parkiet

[email protected]

Twitter: @_ZajacPiotr

Na powyższym wykresie WIG zaznaczona jest konsolidacja z okresu 2014–2015. Strzałki pokazują sygnały, które pojawiły się wówczas po skrzyżowaniu długoterminowych średnich kroczących. Owych sygnałów było w tym okresie aż sześć, co wypada całkiem znacząco w porównaniu z całkowitą liczbą formacji krzyży, które pojawiły się na tym wykresie od początku lat 90., czyli 30. Niestety cała szóstka okazała się fałszywa. Po żadnym z nich nie nastąpiła zmiana notowań większa niż 20 proc. (w górę lub w dół), a więc rynek nie wszedł w fazę hossy lub bessy. Jest to dobry przykład na to, że japońskie krzyże kiepsko sprawdzają się w trendach horyzontalnych. Warto zawsze szukać potwierdzenia na innych wskaźnikach, których na co dzień używamy do analizy wykresów.

Inwestycje
Allegro, Asseco, Cyfrowy Polsat, Orlen czy mniejsze spółki. Kupić czy unikać?
Inwestycje
W polskich portfelach mniej Nvidii, więcej BYD
Inwestycje
Marcin Mazurek, mBank: Dwa tygodnie do sierpnia to dużo czasu
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Banki są dobrze wycenione na GPW. To koniec hossy
Inwestycje
W II półroczu 10 - proc. wzrosty na GPW nie byłyby zaskoczeniem
Inwestycje
Daniel Kostecki, CMC Markets: Polska - niepewność w USA dobra dla rynku