Styczeń na rynku akcji można uznać za udany, co generalnie jest chyba jednak trochę zaskoczeniem? W ostatnim czasie nie wydarzyło się bowiem nic, co uzasadniałoby poprawę nastrojów na giełdach.
Zgadza się. Wydaje się, że zadziałał po prostu mityczny „efekt stycznia". Inwestorzy pod koniec roku zamieniają straty papierowe na realne, obniżając tym samym podstawę opodatkowania, a następnie odkupują to, co wcześniej sprzedali. Myślę jednak, że to, co się dzieje w styczniu, to również ogólna poprawa nastrojów. Widzimy to przecież nie tylko w Polsce, ale także i za granicą. To, co działo się bowiem w końcówce grudnia i na początku stycznia w Stanach Zjednoczonych, to przecież były ponadprzeciętne wzrosty. Odbija nawet giełda niemiecka mimo coraz mniej optymistycznych danych z tamtejszej gospodarki.
Kto tak naprawdę stoi za wzrostami na warszawskiej giełdzie i czy jest szansa na to, że będą one kontynuowane?
Wydaje mi się, że to, co obserwujemy od końcówki poprzedniego roku, to jednak nie jest rozpoczęcie nowej fali wzrostowej. Jeśli chodzi o indeks WIG20 to raczej będziemy pozostawać w konsolidacji, jaką obserwowaliśmy w okresie od 2012–2015 r. Wtedy mieliśmy do czynienia z dość szerokim zakresem wahań od 2100 do 2600 pkt i wydaje mi się, że teraz będziemy poruszać się w podobnym przedziale. Warto w tym miejscu zwrócić także uwagę na zachowanie indeksu WIG20 i kursu PLN/ USD. W przeszłości widać było dość silną korelację w zachowaniu tych dwóch instrumentów, natomiast końcówka ubiegłego roku oraz na początku tego roku wygląda to już nieco inaczej. Wskazywałoby to, że mamy do czynienia przede wszystkim z popytem krajowym. Nie tylko zresztą indeks WIG20 radzi sobie dobrze. Podobnie jest z obligacjami, ale na złotym mamy już względny spokój. Nie widzimy popytu na naszą walutę zarówno w relacji do euro, jak i do dolara. Można więc dojść do wniosku, że faktycznie to krajowy popyt stoi za wzrostami. Gdyby do tego dołożył się również popyt zagraniczny, sytuacja na parkiecie wyglądałaby jeszcze lepiej. Na razie jednak powrotu inwestorów zagranicznych do Polski nie obserwujemy.