WIG20 pozostanie w konsolidacji

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Daniel Kostecki, główny analityk w firmie Conotoxia.

Publikacja: 29.01.2019 15:59

WIG20 pozostanie w konsolidacji

Foto: parkiet.com

Styczeń na rynku akcji można uznać za udany, co generalnie jest chyba jednak trochę zaskoczeniem? W ostatnim czasie nie wydarzyło się bowiem nic, co uzasadniałoby poprawę nastrojów na giełdach.

Zgadza się. Wydaje się, że zadziałał po prostu mityczny „efekt stycznia". Inwestorzy pod koniec roku zamieniają straty papierowe na realne, obniżając tym samym podstawę opodatkowania, a następnie odkupują to, co wcześniej sprzedali. Myślę jednak, że to, co się dzieje w styczniu, to również ogólna poprawa nastrojów. Widzimy to przecież nie tylko w Polsce, ale także i za granicą. To, co działo się bowiem w końcówce grudnia i na początku stycznia w Stanach Zjednoczonych, to przecież były ponadprzeciętne wzrosty. Odbija nawet giełda niemiecka mimo coraz mniej optymistycznych danych z tamtejszej gospodarki.

Kto tak naprawdę stoi za wzrostami na warszawskiej giełdzie i czy jest szansa na to, że będą one kontynuowane?

Wydaje mi się, że to, co obserwujemy od końcówki poprzedniego roku, to jednak nie jest rozpoczęcie nowej fali wzrostowej. Jeśli chodzi o indeks WIG20 to raczej będziemy pozostawać w konsolidacji, jaką obserwowaliśmy w okresie od 2012–2015 r. Wtedy mieliśmy do czynienia z dość szerokim zakresem wahań od 2100 do 2600 pkt i wydaje mi się, że teraz będziemy poruszać się w podobnym przedziale. Warto w tym miejscu zwrócić także uwagę na zachowanie indeksu WIG20 i kursu PLN/ USD. W przeszłości widać było dość silną korelację w zachowaniu tych dwóch instrumentów, natomiast końcówka ubiegłego roku oraz na początku tego roku wygląda to już nieco inaczej. Wskazywałoby to, że mamy do czynienia przede wszystkim z popytem krajowym. Nie tylko zresztą indeks WIG20 radzi sobie dobrze. Podobnie jest z obligacjami, ale na złotym mamy już względny spokój. Nie widzimy popytu na naszą walutę zarówno w relacji do euro, jak i do dolara. Można więc dojść do wniosku, że faktycznie to krajowy popyt stoi za wzrostami. Gdyby do tego dołożył się również popyt zagraniczny, sytuacja na parkiecie wyglądałaby jeszcze lepiej. Na razie jednak powrotu inwestorów zagranicznych do Polski nie obserwujemy.

A czy może to się zmienić? Dużo mówi się o tym, że ten rok może być rokiem rynków wschodzących, na czym może skorzystać GPW. Jakie widzi pan szanse, ale też i zagrożenia dla naszego rynku?

Faktycznie pojawiają się komentarze, że to może być lepszy rok dla rynków wschodzących i w zasadzie trudno się z nimi nie zgodzić, chociażby w kontekście przerwy w podwyżkach stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych czy też złagodzenia oczekiwań na podwyżki w strefie euro. To powoduje, że rozbieżność między rynkami rozwiniętymi a rozwijającymi się może się zmniejszać i faktycznie kraje zaliczane do emerging markets mogą zyskiwać.

W kontekście rynku polskiego często pojawia się stwierdzenie, że nie ma hossy bez banków. Jak więc pan zapatruje się na ten sektor?

Banki w Polsce mają się bardzo dobrze i to nawet w środowisku bardzo niskich stóp procentowych. Wyniki banków i ich perspektywy są naprawdę optymistyczne. Większość z nich ma stabilną pozycję, są dobrze dokapitalizowane. Patrząc również na wyceny banków, to nie są one aż tak wygórowane. Wydaje się więc, że jest szansa, aby banki wsparły indeks WIG20, szczególnie jeśli pojawiłby się temat szybszych podwyżek stóp procentowych.

Na drugim biegunie są jednak spółki energetyczne.

Faktycznie. Indeks WIG-Energia z okolic 5000 pkt spadł do 2000 pkt na przestrzeni trzech–czterech lat. Warto przy tym zwrócić uwagę, że największy wpływ na notowania WIG-Energia ma spółka PGE. Końcówka ubiegłego roku to oczywiście było granie pod podwyżki cen prądu, co miało pozytywnie przełożyć się na wyniki spółek, stąd też odbicie notowań. Wydaje się, że temat podwyżek cen nie jest zakończony. Gdyby spółki energetyczne nie były tak upaństwowione, to byłyby idealną opcją na ten okres cyklu koniunkturalnego, do którego się zbliżamy, czyli spowolnienia. Zostały one mocno przecenione, są tanie, ale jest jednak element ryzyka. Dla tych jednak, którzy lubią potencjalnie wyższe stopy zwrotu i są w stanie wziąć na siebie wyższe ryzyko, wydaje się, że jest to jednak ciekawa opcja.

Spójrzmy na rynki w kontekście krótkoterminowym. Ten tydzień zapowiada się bowiem bardzo ciekawie. Znowu wraca kwestia brexitu, mamy posiedzenia banków centralnych, a także istotne dane makroekonomiczne.

Faktycznie przez sprawę z brexitem zmienność na parach walutowych z funtem powinna być bardzo wysoka i w sumie, tak jak to było wcześniej, każdy scenariusz dla funta powinien być dobry poza oczywiście całkowitym brakiem porozumienia. Na pewno o uspokojeniu nastrojów na funcie w najbliższym czasie nie ma mowy.

W kolejności czekają nas jeszcze posiedzenia Rezerwy Federalnej czy też Banku Rezerw Australii.

Członkowie Rezerwy Federalnej w zasadzie mogliby iść na urlop. Przyjmuje się bowiem, że I kwartałbędzie spokojny, jeśli chodzi o politykę pieniężną, a potem dopiero nastąpi przejście do polityki, która będzie uzależniona od danych makroekonomicznych. Oczywiście w tym roku jest szansa na podwyżkę stóp, ale już trzy podwyżki, o których wcześniej mówiono, raczej byłyby przesadą. Jeśli zaś chodzi o Australię, to mieliśmy wypowiedzi ze strony przedstawiciela banku centralnego, który stwierdził, że jeśli zapadnie jakaś decyzja, oczywiście nie teraz, a w przyszłości, to będzie to wzrost stóp procentowych. Na razie więc w kontekście tamtejszego rynku warto obserwować też to, co się dzieje w Chinach, które są dla Australii największym partnerem handlowym. Po samym posiedzeniu Banku Rezerw Australii nie należy natomiast spodziewać się niczego nadzwyczajnego.

W takim razie uwaga inwestorów powinna skupić się na danych makro w tym tygodniu? Mamy chociażby dane o PKB w strefie euro czy też informacje z amerykańskiego rynku pracy.

Zgadza się. Dane ze strefy euro czy też dane z Niemiec będą kluczowe, jeśli chodzi o ewentualną zmianę prognoz gospodarczych przez Europejski Bank Centralny na kolejnym posiedzeniu. Sam Mario Draghijuż zresztą stwierdził, że jest gorzej, niż myślał, ale na razie nie rozważa uruchomienia ponownego programu wsparcia dla gospodarki. Dane o PKB ze strefy euro mogą więc potwierdzić tę negatywną tendencję. Jeśli chodzi o dane z amerykańskiego rynku, to – jak wiadomo – rynek pracy w Stanach Zjednoczonych ma się świetnie i założenia są takie, że sytuacja raczej w żaden diametralny sposób się nie pogorszy, co oczywiście jest dobrą informacją zarówno dla prezydenta Trumpa, jak również dla Rezerwy Federalnej. Można jednak oczekiwać, że to będzie bardzo ciekawy tydzień na rynkach.

Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?