Najpierw dramat z udziałem strzelby i rewolwera, a potem hossa

W środę wyemitowaliśmy pierwszy odcinek naszego nowego formatu: Złotej Loży Parkietu. Eksperci dyskutowali o obecnej sytuacji rynkowej i możliwych scenariuszach na najbliższe tygodnie. W dyskusji udział wzięli: Wojciech Białek, analityk rynkowy, Krzysztof Borowski, prof. SGH oraz Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Aktualizacja: 30.01.2019 15:31 Publikacja: 30.01.2019 12:59

Na początek proszę o wskazaniem największych zaskoczeń mijającego miesiąca. Co było dla panów pozytywnym, a co negatywnym wydarzeniem?

Krzysztof Borowski (KB): Mnie się podobało to, że notowania na GPW rosły, że mieliśmy efekt stycznia, klasyczne wybicie w górę i pokonanie lokalnych szczytów przez indeksy. Za pozytyw uznaje też to, że odbicia w USA i Niemczech były dość silne. Ponadto widać było powolne zwyżki surowców i metali szlachetnych (złoto, srebro). Także potwierdzenie historycznych statystyk uznaje w tych okolicznościach za duży plus.

Sebastian Buczek (SB): Najbardziej na plus zaskoczył mnie wzrost ceny akcji CD Projektu, o 30 proc. w ciągu miesiąca. To pokazuje, że na GPW da się zarabiać, zwłaszcza, że nie mówimy tutaj o małej, niepłynnej spółce, tylko reprezentancie WIG20. Z kolei negatywnym zaskoczeniem był powrót „sagi frankowej”. W tym roku są wybory parlamentarne, więc politycy mogą chcieć uporać się z tą sprawą. Kursy akcji niektórych banków, zwłaszcza tych ze sporą ekspozycją na kredyty frankowe, zareagowały spadkami.

Wojciech Białek (WB): Ja również byłem mile zaskoczony skalą odbicia i tym, że WIG20 wyszedł na poziom najwyższy od 10 miesięcy, wykazując po drodze siłę relatywną. Chociaż ja cały czas zakładam, że jesteśmy w fazie cyklicznej bessy, a to co się dzieje jest tylko korektą wzrostową. Co do negatywnych zaskoczeń, to za takowe uznaję słabe dane makro. Mam na myśli m .in. odczyt produkcji przemysłowej w Niemczech.

Wygląda na to, że styczniowe zwyżki zaskoczyły wszystkich. I chyb nie ma się co dziwić – WIG20 naruszył 2400 pkt, mWIG40 4100 pkt, a sWIG80 11 000 pkt. Pytanie tylko, czy wzrost jest tylko sezonowym efektem, czy mamy fundamenty pod silniejszy trend?

KB: Trudno powiedzieć, czy to tylko efekt stycznia, bo ta tendencja wzrostowa utrzymuje się już od listopada. Bite są lokalne rekordy i na razie trend trwa. Dopóki jego linia nie zostanie przełamana to możemy mówić o średnioterminowym rynku byka. Dodam, że rozruszał się też rynek kontraktów na mWIG40. Wydaje mi się zatem, że GPW próbuje rosnąć bez względu na sprzyjający statystycznie okres. WIG20 czeka oczywiście korekta i jeśli będzie płaska i nastąpi po niej wybicie na nowe szczyty, no to będzie ewidentne potwierdzenie trendu wzrostowego. Z kolei zejście na niższe poziomy oznaczałoby, że w szerszym ujęciu indeks wraca do ruchu bocznego. Dodam jeszcze, że trzeba bacznie obserwować dane makro i z Polski ze wspomnianych już Niemiec. Istotne będzie też to, jak zachowa się Wall Street, bo widać tam na indeksach fale A i B, i byłoby niebezpiecznie, gdyby pojawiła się spadkowa fala C.

SB: Uważam, że paliwem do styczniowych zwyżek, były grudniowe spadki. Szczególnie te na Wall Street. Wydaje mi się, że rynek przereagował, dając w ten sposób sygnał Fedowi, by ten zmienił swoją agresywną politykę. I co ciekawe, jeszcze w grudniu Jerome Powell mówił, że rynkowe wydarzenia nie wpływają na jego decyzje, a w styczniu okazało się, że jednak wpływają. A łagodny Fed podoba się inwestorom. Tak więc, styczniowe odbicie na Wall Street pomagało GPW, podobnie jak zwiększone zainteresowanie rynkami wschodzącymi ze strony zagranicy. Efektem tego ostatniego była siła WIG20.

A jak ten udany styczeń wpisuje się w scenariusz pana Wojciecha Białka, który zakładał, że hossa rozpocznie się dopiero na przełomie 3 kwartału?

WB: Jest taka stara teatralna zasada, że jeśli w pierwszym akcie na ścianie wisi strzelba, to w trzecim akcie ona wypali. I tą strzelbą w trwającej, cyklicznej bessie jest oczywiście konflikt handlowy na linii USA – Chiny. Ona pojawiła się w pierwszym akcie, gdy zaczęły się pogróżki ze strony USA, i to mniej więcej zbiegło się w czasie z początkiem spadków na rynkach akcji. Potem były groźby 10-proc. ceł, a także zapowiedź zwiększenia obciążeń od 1 marca. Widząc to co się dzieje, zakładam, że spektakl się nie skończy, zanim strzelba nie wypali.

Mało tego na scenie stoi jeszcze biurko, a w jego szufladzie jest rewolwer, czyli brexit. Brytyjczycy stoją z tym rewolwerem przy skroni i nie mogą się zdecydować, czy pociągnąć za cyngiel. Zmierzam do tego, że bessy zwykle kończą się jakimś mocnym uderzeniem i w tym kontekście uważam, że styczniowa zwyżka to tylko przerwa na kawę i dopiero po owym uderzeniu zacznie się byczy rajd na akcjach. Także podtrzymuje, że w 2019 r. będzie jeszcze okazja by kupić akcje w perspektywie długoterminowych zarobków. Oczywiście jeśli Brytyjczycy dojdą do porozumienia podobnie jak USA z Chinami, no to mój scenariusz będzie mocno zagrożony.

Trzymając się tego, że w tym roku pojawi się okazja do długoterminowych zakupów na GPW, to pytanie brzmi – na co stawiać? Czy panowie mają jakieś typy, branżowe lub spółkowe?

KB: W kontekście typowania martwi mnie to, że wcześniejsze dobre dane z polskiej gospodarki były dobre, a nie mieliśmy hossy. W pewnym momencie miałem wręcz wrażenie, ze przy takim rozwoju koniunktury będziemy mieć „wściekłą hossę”. Kursy jednak zamiast eksplodować weszły w szeroki trend boczny. I teraz obawiam się, czy jeżeli gospodarka spowalnia, to czy nie grozi nam wyjście dołem z tego trendu? Mam jednak nadzieje, że kapitał będzie napływał. Na razie, co widać po arkuszu zleceń, napływ widać do blue chips. Wśród średnich i mniejszych spółek jeszcze tego nie ma. Ale zakładając, że początek cyklicznej hossy jeszcze przed nami, to myślę, że najpierw wystartuje te duże spółki. Dlatego może ostatnie zachowanie CD Projektu jest taką jaskółką zwiastującą zwyżki. Może to być również PGE. Notowania akcji energetycznej spółki zaczęły zwyżki, potem weszły w fazę korektę i teraz znów idą w górę. Generalnie branża energetyczna próbuje wrócić do zwyżek. Takich technicznych podejść pod wybicie widać więcej w gronie blue chips, więc zachęcam do obserwowania tych wykresów.

SB: Z dużych spółek najlepiej w mojej ocenie wygląda najbardziej przeceniony bank na GPW, czyli Alior. On miał słabą passę w 2018 r., pojawiło się wiele negatywnych informacji, które wpływały na kurs. A zauważmy, że jest to bank bez ekspozycji na kredyty frankowe, o bardzo atrakcyjnej wycenie niewiele powyżej wartości księgowej, ze wskaźnikiem cena/zysk w okolicy 10.

Ponadto podobają mi się spółki, które powinny w tym roku wypłacić bardzo wysokie dywidendy, czasami nawet dwucyfrowe. Wśród średnich spółek takim przykładem może być Dom Development. Zwłaszcza, że utrzymujące się niskie stopy procentowe powinny deweloperom służyć. Do tego jest szerokie grono mniejszych spółek, które jeszcze w ogóle nie zaczęły rosnąć i „leżą” trochę zapomniane. Mam na myśli m. in. spółki Ulma i Rawlplug, gdzie mamy połączenie atrakcyjnych wycen z potencjalnymi, wysokimi stopami dywidend. Myślę, że one mogą w tym roku pozytywnie zaskoczyć.

WB: Ja w typowaniu ograniczę się do poziomu sektora, ale na bazie analizy globalnej. Mój wskaźnik szerokości wzrostu gospodarczego w krajach OECD jest najniżej od dekady, a że wyprzedza faktyczną dynamikę wzrostu na świecie o siedem miesięcy, to zakładam, że przynajmniej do wiosny spowolnienie będzie kontynuowane. W związku z tym rozsądniej jest teraz obstawiać defensywne sektory, a wśród nich te związane z sektorem użyteczności publicznych. W naszych realiach to będą firmy wchodzące w skład WIG-energia. Przy czym zaznaczam, że to może być rodzaj zabezpieczenia na najbliższe dwa/trzy kwartały, a nie długoterminowy związek z oczekiwaniem na spektakularne stopy zwrotu.

To na koniec zapytam o plan B, na wypadek gdyby ten rok nie przyniósł jednak inwestycyjnych okazji na rynku akcji. Gdzie lokować kapitał alternatywnie? Rynek sztuki? Bitcoin?

KB: Ja śledzę trochę kryptowaluty i o ile technologia blockchain wydaje mi się tutaj mieć największe znaczenie, to wciąż nie jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego miałbym kupować np. bitcoina, jako walutę. Co do inwestycji alternatywnych, to jest to dość szerokie pojęcie. Ograniczmy się więc do sztuki, alkoholi i diamentów. Szczyt wysypu aukcji i rekordów tuż za nami, bo jest to zazwyczaj listopad i grudzień. Następne okazje powinny pojawić się maju. Czasem pojawiają się obiekty unikalne i inwestorzy mogą mieć jedyną okazję w życiu by coś takiego nabyć. Nie jest to więc łatwy rynek, na którym mamy kilka milionów akcji jakiejś spółki. Jest jeden Fangor, czy jedna butelka Whiskey. Banki zaczynają jednak świadczyć usługi art bankingu, co pokazuje, że rośnie popyt na tego typu lokaty kapitału. A jak ktoś sam się nie zna, to może zaufać osobom, które w ramach takich usług zajmują się tym zawodowo.

W Quercusie zaglądacie z rana do notowań bitcoina?

SB: Od czasu do czasu, nie codziennie. Jeśli chodzi o inwestycje alternatywne to mam jedną radę – żeby w coś inwestować i zarobić to trzeba się z reguły na tym znać. Chyba, że kupujemy obraz bo nam się podoba i wieszamy go sobie na ścianie. Zwróciłbym jednak uwagę na jedno, zapomniane w ostatnich latach aktywno – mianowicie na złoto. Kruszec jest cały czas dość nisko wyceniany. Powolny trend wzrostowy rozpoczął się trzy lata temu i widać po zachowaniu kursu, że coś powoli zaczyna się na tym rynku budować. I wydaje mi się, że nadal jest to aktywo, które w razie załamania na rynkach akcji stanowi tę bezpieczną przystań.

WB: Ja kryptowaluty traktuję jako najsłabszą klasę aktywów, tzn. w teorii najbardziej wrażliwą na zaostrzanie polityki pieniężnej. Bitcoin jak się koryguje to spada o 90 proc. Jako dynamiczny, spekulacyjny instrument może się więc niektórym podobać.

Ale rzeczywiście coś jest z tym złotem. Przypomnę bowiem, że parę miesięcy temu NBP, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, zwiększył swoje rezerwy złota. I faktem jest, że jeżeli na świecie wydarzy się coś takiego, co zmusi Fed do zmiany polityki, to na podstawie doświadczeń z 2001 r. i 1985 r. można dojść do wniosku, że złoto może być atrakcyjną lokatą. Z tym, że będzie to się dziać w warunkach słabego dolara i globalnego impulsu inflacyjnego, co sugerowałoby, że w takich warunkach i tak akcje będą znacznie bardziej atrakcyjne. Więc lepie wówczas inwestować w kopalnie złota, niż w samo złoto.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych