Według danych Eurostatu to ci należący do najoszczędniejszych. Na drugim biegunie znajdują się Brytyjczycy (zaledwie 2,4 proc.) oraz pozbywający się oszczędności lub żyjący na kredyt Hiszpanie (minus 1,2 proc.) i Portugalczycy (minus 1,6 proc.). A Polacy? Niestety, także słabo wypadamy na tle Europy; nasz wskaźnik to tylko 0,73 proc.
Dlaczego tak jest? Przecież polska gospodarka rozwija się w przyzwoitym tempie (ok. 5 proc.), bezrobocie jest stosunkowo niskie (ok. 6 proc.), płace systematycznie rosną, do rodzin płyną pieniądze z 500+... Na pewno do oszczędzania nie zachęcają odsetki. Średnio możemy liczyć na ok. 1,6 proc. Biorąc pod uwagę inflację (1,1 proc.) oraz podatek, przy takiej stawce wychodzimy prawie na zero. Z drugiej strony, Niemcy i Irlandczycy też nie dostają atrakcyjnych odsetek, a jednak są europejskimi rekordzistami w oszczędzaniu.
Najwyraźniej mieszkańcy tych krajów w większym stopniu niż Polacy mają zaspokojone potrzeby konsumpcyjne. My, choć się bogacimy, zwiększone dochody przeznaczamy najchętniej na zakupy (w pięciu miesiącach 2018 r. wzrost zakupów był o ponad 9 proc. wyższy niż w tych samych miesiącach 2017 r.). Jest to zresztą korzystne dla gospodarki. Wzrost spożycia gospodarstw domowych odpowiadał za ponad połowę dynamiki wzrostu PKB w trzecim kwartale 2018 r.
Ale pojawiły się już sygnały zmian. Wzrost konsumpcji w czwartym kwartale spowolnił (do 3,9 proc., było 4,5 proc.), natomiast depozyty gospodarstw domowych wzrosły w 2018 r. aż o 75 mld zł. Czujemy się już na tyle bogaci, że możemy więcej oszczędzać? Nie, raczej trzymamy się z dala od rynku kapitałowego i mniej wydajemy na zakup mieszkań, więc pieniądze trzymamy w bankach. ¶
Bożena Żuławnik_redaktor