To dość powszechna opinia wśród doradców finansowych. Owszem, zdarzają się okresy, kiedy z różnych przyczyn (losowych, zwiększone wydatki na dzieci, spłata kredytu itp.) po prostu nie mamy nadwyżek finansowych. Ale jeśli już są, sprawa sprowadza się do znalezienia optymalnego w danym czasie sposobu pomnażania oszczędności. Nie można na stałe przywiązać się do lokat bankowych. Przy obecnej wysokiej inflacji i oprocentowaniu bliskim zera traci się na nich rekordowo dużo (w ujęciu realnym). Ale z drugiej strony optymistyczne wieści płyną z giełdy i rynku funduszy inwestycyjnych. Na warszawskim parkiecie padają rekordy. Analitycy są przekonani, że mimo wzrostu indeksów perspektywy są wciąż dobre. Spora część inwestorów już się do tego dostosowała. Według danych Analiz Online od kilku miesięcy klienci wycofują pieniądze z funduszy dłużnych (w lipcu tego roku ponad 1 mld zł) i przenoszą je do funduszy bardziej ryzykownych. Chętnie wybierane są fundusze mieszane (z udziałem akcji); w lipcu klienci wpłacili do nich ponad 0,8 mld zł netto, najwięcej od przełomu lat 2013 i 2014. Do łask wróciły też fundusze akcyjne, zwłaszcza te operujące na rynkach globalnych. Oczywiście, trzeba się pogodzić, że takie inwestycje są ryzykowne, nie zawsze przyniosą zysk, zwłaszcza jeśli będziemy go oczekiwać w krótkim okresie. Na przykład według wyliczeń eToro roczna inwestycja w WIG20 zakończona w lipcu 2020 r. przyniosła stratę przekraczającą 22 proc., ale podobna inwestycja zakończona w marcu 2021 r. dała zysk ponad 30 proc., a w lipcu – prawie 27 proc. Wyniki inwestycji na rynku amerykańskim (mierzone S&P 500) były jeszcze lepsze (zysk od 7 do ponad 53 proc.). A wszystkie lokaty roczne w tym czasie zakończyły się realną stratą. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Ale nie takie, że oszczędności wycofane z banku należałoby w całości zainwestować w akcje. Lepiej spróbować – samodzielnie lub przy pomocy doradcy – zbudować portfel składający się z akcji, funduszy, obligacji (np. korporacyjnych), uzupełniony lokatą zwiększającą płynność. Bez rozszerzenia zakresu inwestycji szansy na zysk nie będzie.
OPROCENTOWANIE STANDARDOWYCH LOKAT ZDECYDOWANIE ZNIECHĘCA DO TRZYMANIA OSZCZĘDNOŚCI W BANKACH. Polacy wciąż są jednak przywiązani do mało ryzykownych form pomnażania kapitału, nawet jeśli są to formy mało opłacalne. Poza tym nie lubią zamrażać pieniędzy na dłuższy okres. Chętnie zamieniają więc depozyty terminowe na bezpieczne obligacje oszczędnościowe, ale trzymiesięczne (połowa wszystkich kupionych w pierwszym półroczu 2021 r.), choć ich oprocentowanie wynosi tylko 0,5 proc. w skali roku. Tymczasem w warunkach niemal zerowych stóp procentowych zwykle najlepiej sprawdzają się inwestycje na rynku kapitałowym, w tym w bardziej ryzykowne fundusze. Jednak z wejściem na ten rynek nie można zwlekać, aż zrobi się na nim bardzo drogo. To samo dotyczy rynku nieruchomości.