Pańscy koledzy z Oxford Economics uważają Polskę za najmniej atrakcyjny rynek wschodzący. Dotyczy to obligacji oraz waluty. Nawet tureckie aktywa mają w ich ocenie lepsze perspektywy. Dlaczego?
Te rekomendacje formułują koledzy z działu strategii. Po dłuższej dyskusji z nimi mogę powiedzieć, że nasza rekomendacja w odniesieniu do złotego w niedługim czasie prawdopodobnie się zmieni. Nie będziemy już zalecali tak silnego niedoważania (relatywnie do globalnych indeksów – red.) złotego w portfelu. Pozostawimy jednak negatywną ocenę polskiego rynku długu.
Takie nastawienie do polskiego długu mają państwo co najmniej od roku. W tym czasie obligacje faktycznie mocno potaniały. Należy spodziewać się dalszej przeceny obligacji, mimo że już teraz ich ceny zdają się uwzględniać cały cykl podwyżek stóp procentowych?
Tak, spodziewamy się dalszej przeceny. To ma związek przede wszystkim z inflacją, która jest na znacznie wyższym poziomie, niż przewidywaliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Inflacja w okolicy 7 proc. sprawia, że realna rentowność obligacji Polski wciąż należy do najniższych na świecie. To czyni polski rynek długu relatywnie mało atrakcyjnym na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale też rynków wschodzących z innych regionów, np. Kolumbii i Indonezji, które były ostatnio preferowane przez inwestorów zagranicznych. Obecne wyceny polskich obligacji, biorąc pod uwagę prognozy inflacji, uzasadniają sceptycyzm inwestorów i stanowią podstawę dla tej negatywnej rekomendacji. W naszej ocenie szczególnie długi koniec krzywej rentowności będzie wciąż rósł i dyskontował odczyty inflacyjne.