Wrócę do wątku, który opisałem tydzień temu. W ostatnich dniach kolejne aukcje sztuki przyniosły zdecydowanie słabe wyniki. Licytowane obiekty często spadały z licytacji, nikt ich nie chciał. Na rynku następuje korekta cen.
W Rempeksie 25 maja na 91 oferowanych obiektów sprzedano praktycznie trzy. Z tego dwa w niskich cenach. Oprócz tego 12 prac wylicytowano warunkowo, a więc poniżej kwoty zagwarantowanej dla właściciela. Żeby doszło do transakcji, właściciel musi się zgodzić na zakup na niekorzystnych dla niego warunkach.
Z kolei 27 maja słabo poszła aukcja Sopockiego Domu Aukcyjnego. Spadł nawet obraz gwiazdora tych aukcji Rafała Olbińskiego ze standartową wyceną 85–100 tys. zł. Rzecz do niedawna niewyobrażalna – spadły prace m.in. Tomasza Sętowskiego, Jacka Yerki, Borysa Michalika, Marii Anto, a nawet Dwurnika. Spadły rysunki Franciszka Starowieyskiego. Ograniczam się do wyliczenia tylko sztandarowych nazwisk, których nikt nie chciał. Jeszcze niedawno tej klasy prace byłyby ostro licytowane.
Przy okazji jesiennych wyborów można spodziewać się napięć politycznych i gospodarczych. Jak wpłyną na rynek sztuki? Od lat wiadomo, że klienci tego rynku żywo reagują na ogólny nastrój w sferze politycznej i gospodarczej.
Warto obserwować wyniki szczególnie aukcji numizmatów, ostatnich w pierwszej połowie roku. Ta branża jest czuła jak sejsmograf. Nie chodzi o wyniki licytacji najdroższych monet, bo na nie zawsze są amatorzy. Diagnostyczna będzie licytacja drobnicy. W pierwszej kolejności wypadają z rynku średniozamożni klienci i ceny lecą w dół.