Zmiany proponowane w Brukseli nie pobudzą rynku konopnego

W ostatnich tygodniach Komisja Europejska pracuje nad określeniem górnych limitów zawartości THC w produktach spożywczych. Propozycje są jednak ostrożne i inwestorzy spółek z branży raczej nie mogą liczy na mocne przyspieszenie jej rozwoju.

Publikacja: 31.03.2022 21:00

Spółki konopne postrzegają zmiany przepisów jako kosmetyczne, a nie dające szansę na zrewolucjonizow

Spółki konopne postrzegają zmiany przepisów jako kosmetyczne, a nie dające szansę na zrewolucjonizowanie rynku produktów z zawartością THC.

Foto: Shutterstock

Nowelizacja unijnego rozporządzenia ustalająca najwyższe dopuszczalne poziomy niektórych substancji w produktach spożywczych miałaby wprowadzić doń dopuszczalne limity THC w olejach spożywczych (nie chodzi tu o olejki CBD) na poziomie 7,5 mg/kg. W suchej żywności limit ten ma być niższy i wynieść 3 mg/kg. Przedstawiciele branży, wśród których są spółki z NewConnect czy firmy emitujące akcje w crowdfundingu, zwracają uwagę, że limity te są zbyt niskie nie tylko względem poziomów dopuszczanych przez naukowców, ale i tych obowiązujących na światowych rynkach, m.in. w Kanadzie, gdzie są one na poziomie 10 mg/kg.

Brak euforii

Dotychczasowe przepisy unijne nie określały precyzyjnie, jakie ilości THC (substancji psychoaktywnej z grupy kannabinoidów) są dopuszczalne w produktach spożywczych, przez co producenci byli narażeni nawet na wycofanie swoich produktów ze sklepów. Teraz jednak ma się to zmienić. – Na terenie UE nie ma jednolitej polityki dotyczącej zawartości THC w produktach spożywczych pochodzących z nasion (mąka, białko konopne, olej i produkty pochodne), co wiąże się z dużymi utrudnieniami w wolnym handlu i przepływie towarów, ponieważ jedne kraje dopuszczały minimalną zawartość, a drugie zupełnie nie. Wprowadzone zmiany w prawie unijnym będą precyzować tę dopuszczalną zawartość na bardzo niskim poziomie i – niestety – zostawiają furtkę interpretacyjną w kwestii tzw. błędu pomiarowego, który nie został sprecyzowany, a z doświadczenia wiemy, że w zależności od aparatury, na której taki pomiar jest dokonywany, oraz interpretacji urzędnika podejście znowu może być bardzo różne – wyjaśnia Izabela Piątek, wiceprezes spółki konopnej 3H, która kilka tygodni temu zakończyła emisję crowdinwestycyjną na platformie Navigator Crowd.

Eksperci wskazują przede wszystkim na fakt, że ustanawiane limity są niskie.

– Mówiąc szczerze, nie ma w nas przesadnej euforii w związku z wprowadzoną zmianą. Dopuszczona zawartość delta-9-tetrahydrokanabinolu (THC) jest na naprawdę minimalnym poziomie, zejście poniżej którego oznaczałoby wycofanie wszystkich produktów pochodzących z konopi z rynku. Przypominam, że mówimy tu o produktach pochodzących z nasion, które naturalnie nie zawierają kannabinoidów, tylko bogactwo innych składników aktywnych, takich jak choćby witaminy, związki mineralne czy zrównoważone kwasy Omega 3 i Omega 6, które jednak w trakcie wzrostu, lub później w procesie wzrostu i przechowywania, mogą zostać niejako „zanieczyszczone" minimalnymi ilościami kannabinoidów znajdujących się naturalnie w kwiatach konopnych – dodaje wiceprezes 3H.

– Wprowadzone zmiany dotyczące dopuszczalnych poziomów dla THC w oleju z nasion oraz żywności oznaczają tylko tyle, że śladowe ilości mogą znajdować się jako forma zanieczyszczenia tą substancją w produktach. Czy jest to krok w stronę legalizacji? Na pewno nie. Jest to tylko minimalny krok w stronę odpowiednich regulacji, które zobowiązują do przestrzegania kolejnych procedur produkcyjnych żywności typu: olej z nasion konopi, mąka, białko – uzupełnia Marzena Łasińska, prezes Medican Campus, spółki zależnej notowanej na NewConnect Labocanny. – Zmiany w mojej ocenie są dość kosmetyczne. Ustalenie limitów dotyczy bowiem oleju sałatkowego, produktów z ziarna – czyli wyrobów niestanowiących źródła kannabinoidów, takich jak CBD. Sam fakt ustalania dopuszczalnych poziomów substancji uznanych za „niebezpieczne" nie powinien budzić niczyjej obawy – nawet bardzo niebezpieczne metale ciężkie czy pestycydy mają ustalone określone limity, uznane przez fachowców za niestanowiące zagrożenia dla zdrowia. Należy również pamiętać, że przepisy a ich egzekucja to dwa różne światy – dodaje Maciej Kowalski, prezes Kombinatu Konopnego, który w ramach dwóch emisji crowdinwestycyjnych zgromadził łącznie 8,7 mln zł.

Wprowadzenie przepisów mogłoby też doprowadzić do chaosu, jeśli chodzi o oznaczanie produktów, ponieważ rodziłoby to obowiązek informowania konsumentów o zawartych substancjach. Trzeba by również zbadać zawartość THC, która przy tak niskich wartościach jest trudna do zmierzenia. – Jeżeli wprowadzone regulacje będą oznaczać w Polsce konieczność wprowadzania konkretnych oznaczeń, spowoduje to tylko sporo zmieszania i komplikacji. Będziemy musieli korzystać z laboratoriów w Europie, dopóki polskie laboratoria nie zaprogramują odpowiednich ustawień i parametrów do zbadania poziomu substancji. Oczywiście wszyscy producenci będą zobowiązani do zamieszczenia odpowiednich informacji w składzie produktu lub na opakowaniu – skomentowała Łasińska.

Impuls do zmian?

Przedstawiciele firm sądzą jednak, że zmiany mogą m.in. pozytywnie wpłynąć na hodowlę innych odmian konopi, zawierających więcej THC. – Dzięki zmianom będzie możliwa hodowla odmian konopi, które do tej pory nie mogły być uprawiane. Cechują się one większą odpornością na warunki atmosferyczne w danym klimacie, co oczywiście ma wpływ na koszt uprawy. Na rynku może pojawić się więcej produktów, co zwiększy konkurencję cenową – twierdzi Konrad Gładkowski, prezes Centrum Medycyny Konopnej.

Kolejną kwestią jest podejście do suplementów diety. W tym momencie formalnie nie obowiązują jakiekolwiek normy dotyczące tego, czy we wspomnianych produktach może znajdować się THC. Podpowiedzią mogą być zalecenia europejskie, zgodnie z którymi zawartość THC może sięgać 1 mikrograma na kilogram masy ciała. Wprowadzenie limitów może okazać się impulsem do zmian w tej kwestii. – Można spodziewać się profesjonalizacji podmiotów zajmujących się obszarem suplementów diety, które to na chwilę obecną mimo zwiększenia dopuszczalnego limitu zawartości THC ciągle mogą być oparte jedynie na surowcu w postaci nasion konopi włóknistych. Ciągle nie jest także dopuszczalne stosowanie innych części roślin do produkcji wyciągów i ekstraktów na potrzeby suplementów diety – wskazuje Bartłomiej Wasilewski, prezes CanPoland, firmy, która na rynku crowdinwestycyjnym zasłynęła zgromadzeniem 4,4 mln zł w kilkanaście minut.

Ostatnią kwestią jest uproszczenie handlu. Brak limitów powodował znaczne utrudnienia w przepływie towarów i mógł doprowadzić nawet do zdjęcia produktów ze sklepowych półek. – Dzięki ujednoliceniu poziomów przedsiębiorcom łatwiej będzie eksplorować unijne rynki, proponując tam swoje produkty, co ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o rozwój biznesu. Przewidujemy, że proces ten będzie miał pozytywny wpływ na świadomość konsumentów, co w efekcie może dać tylko korzyści – podsumowuje Gładkowski.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę