Sukcesem zakończyła się debiutancka trzydniowa aukcja Gabinetu Numizmatycznego Damian Marciniak. Uzyskane ceny podano na stronie firmy (www.aukcje.gndm.pl). Zwrócę uwagę na wyniki sprzedaży przysłowiowych szpargałów, które najczęściej wyrzucamy, kiedy przypadkiem znajdziemy je w domu.
Za 2 tys. zł sprzedano 10 dolarów z 1973 r. wyemitowanych przez Baltonę (cena wyw. 400 zł). Do znudzenia powtarzam w „Parkiecie", że przeciętny Polak nic nie wie o tym, że taki „świstek" to góra pieniędzy. Takie papierki znajdujemy przypadkiem pośród rodzinnych pamiątek i odruchowo wyrzucamy. Edukacja o rynku antyków jest na niskim poziomie. Zanim zatem coś wyrzucimy, opłaca się najpierw sfotografować rzecz i do kilku antykwariatów przesłać pytanie: ile to kosztuje?
Na liście wynikowej warto rzucić okiem na pozycje 289–292, są to bony dolarowe uprawniające do zakupu w Peweksie. Za 420 zł kupiono 50 dolarów z 1969 roku (cena wyw. 150 zł). Podnieca wyobraźnię już sam opis katalogowy banknotu, cytuję: „naturalny, świeży..."
Fałszerstwo co tydzień
Drukowany katalog aukcji warto postawić na domowej półce. Moim zdaniem wyniki będą punktem odniesienia w ocenach aukcji numizmatycznych przez najbliższe lata.
Sensację pośród koneserów wzbudziła sprzedaż monety reprodukowanej na okładce. To złotówka portretowa z 1664 roku z wizerunkiem króla Jana Kazimierza. Moneta osiągnęła cenę 130 tys. zł (wyw. 80 tys. zł). Sensację wywołał fakt, że po raz pierwszy w dziejach naszego rynku państwowe muzeum skorzystało na aukcji numizmatycznej z prawa pierwokupu. To Zamek Królewski w Warszawie kupił unikat po cenie wylicytowanej.