Są samochody, do których lubię czasem wracać w naszej rubryce. Dziś będzie nim Chevrolet Camaro. Z trzech powodów: jest piękny – to najważniejsze. Pisałem o nim w 2016 r., więc to „dawno i nieprawda". Wreszcie, tych najnowszych wersji wciąż przybywa na polskich ulicach, wzbudzają emocje i warto przypomnieć kilka faktów z przeszłości.
Chevrolet Camaro debiutował w 1966 r. Pytano wówczas: Czym jest Camaro? Odpowiedź brzmiała: To małe, złośliwe zwierzę, które zjada mustangi! Bo to właśnie sportowy Ford był od początku głównym rywalem dla nowego Chevy'ego i tak pozostało do dziś. Sama nazwa Camaro ma źródłosłów francuski i oznacza nieco slangowo „przyjaciel" lub „kompan". Tu można dodać jako ciekawostkę, że logo marki Chevrolet, założonej w 1911 r. przez szwajcarskiego kierowcę wyścigowego Louisa Chevroleta oraz Amerykanina Williama C. Duranta, zostało ściągnięte z wzoru na tapecie, którą ozdobiono ściany we francuskim pokoju hotelowym.
Camaro jest przedstawicielem tzw. pony cars. Pierwsza generacja dzieliła podwozie oraz większość części z Pontiakiem Firebirdem. Świetnie wyglądała, znakomicie jeździła. Oferowano dwudrzwiowe coupé i dwudrzwiowy kabriolet oraz spory wybór silników, rzędowych „szóstek" i ośmiocylindrowych w układzie V. W topowej wersji SS pracował 350-konny motor V8 5.7. Do dziś wóz doczekał się pięciu generacji. Był wytwarzany od 1967 do 2002 r.; potem wrócił po siedmioletniej przerwie.
Dziś bez problemu kupimy nowe Camaro, ale też coraz więcej sprowadza się zabytkowych modeli. Specjalizuje się w tym m.in. ekipa „Inwestuj w klasyka", która proponuje właśnie dwa cudnej urody samochody, oba z roku 1968. Za 199 tys. zł możemy zostać właścicielami czarnego Camaro Super Sport z silnikiem o pojemności 3,5 litra i manualną, czterobiegową skrzynią. Właściciel dołożył do niego pakiet Rally Sport. Silnik jest po kapitalnym remoncie, wnętrze wygląda na oryginalne i jest zachowane w dobrym stanie. Podwozie jest zdrowe, a zawieszenie w pełni sprawne. Wrażenie robi także wyposażenie: wspomaganie kierownicy i tarczowe hamulce, aluminiowy sportowy kolektor dolotowy, sportowe kolektory wydechowe, sportowy wałek rozrządu, aluminiowe sportowe głowice, aluminiowa i bardziej wydajna chłodnica oraz lepszy elektroniczny aparat zapłonowy.
Drugie Camaro RS kupiono w USA od emerytowanego żołnierza, a obecnie wykładowcy mechaniki na lokalnym uniwersytecie. Wóz został dopieszczony w każdym calu, pod maską również znajdziemy „kupę aluminium" i przeszło 400 KM mocy. Wyposażenie także topowe. Stąd cena – 200 tys. zł.