Kolekcjonerstwo jest jak narkotyk

Wylicytuj mapę do dekoracji służbowego gabinetu.

Publikacja: 29.02.2020 19:00

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

14 marca Sopocki Dom Aukcyjny zorganizuje aukcję zabytkowych map i widoków miast (www.sda.pl). Oferowane będą głównie mapy Polski. To miedzioryty pochodzące ze słynnych atlasów. Mapy są niezwykle dekoracyjne. Rzadko zdarzają się na naszym rynku specjalistyczne aukcje tylko map.

Wieszamy w służbowym gabinecie dekoracyjną mapę o określonej treści. Manifestujemy w ten sposób nasze przywiązanie do tradycji, solidności, trwałości. Są w aukcyjnej ofercie dekoracyjne widoki miast. Ktoś ma firmę np. w Toruniu, więc wiesza na ścianie efektowny widok Torunia z XVIII stulecia.

Zabytkowe mapy i widoki polskich miast są wyjątkowo tanie. Wyjaśnię, dlaczego widok Paryża zawsze jest kilka lub kilkanaście razy droższy od widoku np. Warszawy. Nierzadko jest tak, że z jednej zabytkowej księgi pochodzą np. widok Paryża lub Berlina i widok Warszawy, a ceny ich są radykalnie różne. Dlaczego?

Paryż funkcjonuje w świadomości ludzi na całym świecie. Zabytkowy widok Paryża na aukcji licytować będą np. Japończyk z Tokio, Amerykanin z Los Angeles lub Rosjanin z Kamczatki. Świat tworzy wysoki popyt na widoki Paryża, miasta o ponadnarodowej legendzie. Warszawa ma jedynie lokalne znaczenie. Zabytkowa panorama Warszawy ewentualnie zainteresuje Polaków w kraju.

Wzór do naśladowania

Przykład ten ilustruje mechanizm budowania cen poloników na rynku sztuki. Dopóki świat nie będzie kupował obrazów np. Jerzego Nowosielskiego, Wojciecha Kossaka lub Jacka Malczewskiego, ceny obrazów tych malarzy będą względnie niskie. Kształtowane będą tylko przez nasz lokalny skromny popyt.

Dlatego nasi marszandzi próbują wyjść w świat ze swoim artystycznym towarem. Sygnalizowałem tydzień temu w „Parkiecie", że międzynarodowa oficyna SKIRA wydała właśnie anglojęzyczny album o Nowosielskim. To próba zainteresowania świata obrazami naszego artysty. Czy ten towar przyjmie się na świecie? To sygnał dla klientów w kraju, że obrazy Nowosielskiego mogą mocno podrożeć w perspektywie paru lat.

A kiedy podrożeją zabytkowe mapy polskich miast? Przed laty pisałem w „Parkiecie", że warszawska kancelaria prawna White and Case udekorowała biuro zabytkowymi mapami. Stworzono dobry wzór do naśladowania.

Zabytkowe mapy pierwszy raz pojawiły się na polskim rynku dopiero ok. 2003 roku. Impulsem do wystawienia ich na aukcjach była wystawa zabytkowych map z kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego, jaka w 2002 roku odbyła się w Zamku Królewskim.

Była to wystawa o wielkiej wartości medialnej. Cały naród dowiedział się o mapach. Antykwariusze skorzystali z tego przelotnego zainteresowania. Zobaczymy, jakie wyniki przyniesie marcowa aukcja w Sopocie

12 marca stołeczny Dom Aukcyjny Artessia zorganizuje aukcję dzieł z domu historyków sztuki Ireny Grzesiuk-Olszewskiej i Andrzeja K. Olszewskiego (www.artessia.pl). Są w ofercie ciekawe, względnie tanie prace niesłusznie zapomnianych artystów, np. Stanisława Noakowskiego.

Jest też drewniana rzeźba z 1934 roku z Państwowej Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. Rzeźba (wysokość 39 cm) ma cenę wywoławczą 9,5 tys. zł (wycena szacunkowa 30–40 tys. zł). Tego rodzaju rzeźby są poszukiwane przez kolekcjonerów. Rzeźbę, jak czytamy w katalogu, Andrzej K. Olszewski dostał od swojego nauczyciela muzyki Arkadiusza Bukina (1897–1969).

Wrzuciłem teraz do wyszukiwarki nazwisko Bukina. Wyskoczyły wspomnienia okupacyjne Andrzeja K. Olszewskiego wydrukowane w czasopiśmie „Saeculum Christianum" nr 9/2/2002 r.

Przeczytałem tam, jak w czasie okupacji niemieckiej rodzina Olszewskiego organizowała w kamienicy przy ul. Polnej nielegalne koncerty muzyki polskiej. Olszewski wspomina, że w salonie mieściło się do 80 osób...

Pianista Arkadiusz Bukin dawał sobie radę w życiu. Najpierw uciekł z Rosji przed skutkami leninowskiej rewolucji 1917 roku. Po 1945 roku w porę uciekł z Polski Ludowej do USA.

Takie lektury to – moim zdaniem – czysty zysk klienta rynku sztuki lub antyków. Dzięki takim lekturom wchodzimy w inny świat! Zapominamy o bieżących troskach, np. o inflacji, niepewnej sytuacji po wyborach lub o szalonych pomysłach urzędu skarbowego. Kolekcjonerstwo jest jak narkotyk. To silne znieczulenie.

Siedemnaście lat temu przeprowadziłem wywiad z kolekcjonerem Janem Nowakiem-Jeziorańskim, byłym dyrektorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Rozmówca ujawnił, że kiedy został szefem rozgłośni, lekarz przepisał mu kolekcjonerstwo jako najlepsze lekarstwo na zawodowy stres.

To lekarstwo czasami bywa kosztowne. Ale w ofercie aukcyjnej firmy Artessia są przede wszystkim tanie prace legendarnych artystów, jest np. rzadka grafika poety Cypriana Norwida. Być może wylicytowane ceny nie będą rekordowe.

Zamiast rajstop i goździków

28 lutego zakończyła się internetowa aukcja obrazów pod hasłem „Zamiast rajstop i goździków". Zorganizowano ją przed Międzynarodowym Dniem Kobiet. To dobry pomysł, żeby wybranej kobiecie 8 marca wręczyć w prezencie obraz zamiast np. rajstop.

To mi przypomina, jak w 1987 roku z własnej inicjatywy zrobiłem wywiad z sędziwym Ludwikiem Natansonem. Powodem rozmowy był fakt, że ojciec pana Ludwika, Edward Natanson, przed wojną był kolekcjonerem malarstwa. Edward Natanson (1860–1940) był warszawskim przemysłowcem i bankierem. Był wiceprezesem Lewiatana, czyli Centralnego Związku Przemysłu Polskiego.

Otóż Ludwik Natanson opowiedział mi, że jego ojciec dawał jego matce w prezencie dzieło sztuki z okazji narodzin kolejnego dziecka! Kiedy urodził się pan Ludwik, to Edward Natanson dał żonie „Dziewczynę z mirtem" Stanisława Wyspiańskiego.

Dziś w świadomości społecznej najlepiej funkcjonują przede wszystkim ci członkowie Lewiatana, którzy byli kolekcjonerami. Pamiętani są np. Edward Natanson, Henryk Grohman i Leopold Wellisz.

W porę przeprowadziłem rozmowy z sędziwymi krewnymi tych kolekcjonerów. W 1984 roku specjalnie zaproszono mnie do telewizji i przedstawiono jako „kolekcjonera kolekcjonerów". Tropienie kolekcjonerów tak mnie wtedy pochłaniało, że nie wiedziałem nawet, kto aktualnie jest premierem w Polsce i nie interesowało mnie to! Kolekcjonerstwo to naprawdę silny narkotyk.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę