[b]Jak radzi sobie branża handlowa w Polsce w czasach dekoniunktury?[/b]
Najlepiej utrzymują sprzedaż sieci dyskontowe (np. Biedronka, Lidl), ale nie tylko one. Również obroty sklepów delikatesowych trzymają się dobrze. Wystarczy spojrzeć na wyniki ostatniego kwartału w Piotrze i Pawle czy w Bomi.O ile rok 2008 zamknął się 8-proc. wzrostem sprzedaży dla całego sektora, o tyle w 2009 roku prawdopodobnie będzie to wzrost pomiędzy 2 a 5 proc. Nie eksport ratuje obroty naszym producentom, ale handel wewnętrzny.
[b]Czy konsolidacja rynku będzie postępowała?[/b]
Tak. Teraz najwięcej się dzieje wśród polskich sieci handlowych. Od jesieni było kilkanaście przejęć i fuzji – może nie tak spektakularnych jak w przypadku firm multinarodowych, ale istotnych. Wystarczy wskazać na związanie się Emperii i Lewiatana, ogromnych organizmów, dających nowemu tworowi drugie miejsce na rynku (po Jeronimo Martins Dystrybucji). Ponieważ w firmach zagranicznych decyzje zapadają z pewną inercją, czas na nową falę konsolidacji przyjdzie nieco później – sądzę, że w 2010– 2011 r.
[b]Co jest największą bolączką branży?[/b]