W pierwszej połowie roku przychody spółki wyniosły 424,7 mln euro (niemal 1,9 mld zł) i były o 25,8 proc. niższe niż przed rokiem. Strata operacyjna sięgnęła 1,5 mln euro, wobec zysku na poziomie 5,7 mln euro w pierwszej połowie 2008 r. Sprzedaż netto w Polsce spadła do 113,6 mln euro. Przed rokiem była o 33,2 proc. wyższa.
Pogorszenie wyników to nie tylko efekt kryzysu finansowego, ale także skutki batalii, jaką Belvedere toczy z częścią swoich wierzycieli. Jej problemy zaczęły się w sierpniu 2008 r. Firma audytorska KPMG stwierdziła wówczas, że właściciele obligacji spółki mogą domagać się wcześniejszego spłacenia 375 mln euro. Aby uniknąć bankructwa, zarząd Belvedere wystąpił wówczas o ochronę do sądu gospodarczego w Dijon.[srodtytul]Zarząd pewny wygranej[/srodtytul]
Wiosną tego roku batalię sądową z Belvedere rozpoczął The Bank of New York Mellon reprezentujący wierzycieli, do których należy ponad 60 proc. obligacji. Po tym, jak przestawił własny program restrukturyzacji (zakładający m.in. zamianę części zadłużenia na akcje Belvedere), złożył sześć wniosków o upadłość jej spółek w Polsce.
Do tej pory sądy uznały, że nie ma powodów do upadłości polmosów w Łańcucie i Krakowie oraz firmy Sobieski z Warszawy. W przypadku Sobieski Trade wniosek z przyczyn formalnych został zwrócony nowojorskiemu bankowi. W najbliższy poniedziałek sąd w Warszawie ma zdecydować co stanie się z Domain Menada, winiarską spółką Belvedere.
Producent Sobieskiego na propozycje wierzycieli się nie zgodził zarzucając im chęć wrogiego przejęcia. Zaproponował natomiast, że spłaci całość zadłużenia — łącznie 550 mln euro w ciągu dziesięciu lat.