— Jestem zaszokowany decyzją sędziego. Domain Menada jest wypłacalna i tak, jak cała grupa, objęta postępowaniem ochronnym przez sąd gospodarczy w Dijon. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego sąd w Warszawie w przeciwieństwie do sądu francuskiego nie chroni miejsc pracy w Polsce — mówi "Parkietowi" Krzysztof Tryliński, prezes i główny udziałowiec Belvedere. Dodaje, że Belvedere odwoła się od wczorajszej decyzji sądu. Wniosek o upadłość spółki winiarskiej złożył wiosną tego roku The Bank of New York Mellon. Reprezentuje on wierzycieli posiadających ponad 60 proc. obligacji o zmiennym oprocentowaniu wyemitowanych przez Belvedere. Swoją decyzję tłumaczył wówczas niepodjęciem rozmów przez zarząd grupy oraz nadużywanie przez niego swojej pozycji przed francuskim wymiarem sprawiedliwości.

The Bank of New York Mellon złożył w sumie sześć wniosków o upadłość polskich spółek zależnych alkoholowej grupy. Do tej pory sądy uznały, że nie ma powodów do upadłości polmosów w Łańcucie i Krakowie oraz firmy Sobieski z Warszawy. W przypadku Sobieski Trade wniosek z przyczyn formalnych został zwrócony nowojorskiemu bankowi. Natomiast przed sądem w Gdańsku toczy się postępowanie w sprawie destylarni ze Starogardu Gdańskiego.

Od ponad roku grupa Belvedere objęta jest ochroną sądową. Otrzymała ją po tym, jak okazało się, że właściciele obligacji mogą się upomnieć o wcześniejszy zwrot pieniędzy. 10 listopada 2009 r. sąd gospodarczy w Dijon ma zdecydować czy przyjmie jego plan naprawczy Belvedere. Zakłada on, że spłaci całość zadłużenia — ok. 550 mln euro — w ciągu 10 lat.