Wydał na to nieco ponad 8 mln zł (około 2,6 mln zł w tym roku), choć maksymalna pula przeznaczona na buy back wynosiła 80 mln zł. Zdaniem analityków trudno jednak spodziewać się np. wypłaty dywidendy, bo spółka (znana z tego, że nie lubi się zadłużać) posiadaną gotówkę przeznaczyła na inwestycje, choćby zakup większościowych udziałów w Cefarmie Białystok (za 71,5 mln zł).

Farmacol skupił prawie 320,5 tysięcy papierów średnio po 25,25 zł. Wczoraj walory dystrybutora farmaceutycznego kosztowały 42,9 zł po spadku o 0,7 proc. Przez ostatnie ponad pół roku ich cena była wyższa od średniej ze skupu. Jak tłumaczył zarząd Farmacolu, celem buy backu było podniesienie wartości pozostałych w obrocie papierów i w ten sposób premiowanie akcjonariuszy.

Wkrótce – po umorzeniu – kapitał będzie się dzielił na 23,1 mln akcji. Ich liczba zmniejszy się o 1,3 proc. Papierów nie sprzedawali główni udziałowcy Zyta i Andrzej Olszewscy, którzy kontrolują ponad 50 proc. kapitału, a dzięki akcjom uprzywilejowanym niemal 63 proc. głosów.