Spółka kontroluje 9,9 proc. przychodów branży, a wyprzedza ją tylko koncern L’Oreal, który ma 37 proc. udziałów. Cały rynek był w ubiegłym roku wart prawie 902 mln zł, a jego wzrost według danych IMS Health sięgnął 17,5 proc. Spółka z GPW pokazała lepszą, przekraczającą 23 proc., dynamikę. Sprzedaż L’Oreala rosła średnio o nieco ponad 11 proc.
Należy zwrócić uwagę, że francuski gigant kosmetyczny w segmencie aptecznym ma dwie, zajmujące czołowe pozycje, marki: Vichy (29,6 proc. w rynku) oraz La Roche-Posay (7,4 proc.). Pierwsza z nich ostatnio w widoczny sposób traci udziały, a jej wzrost w 2009 r. to 7,2 proc. Marka La Roche radzi sobie znacznie lepiej i rosła w tempie 15 proc. To zwyżka o 0,4 pkt proc. niższa niż w przypadku najbardziej znanego brandu Nepentesa – Iwostinu, który zajmuje trzecią pozycję w sprzedaży aptecznej (4,2 proc. udziału w rynku).
Udziały rynkowe tej ostatniej marki, mimo nominalnego wzrostu przychodów, się nie zmieniły. Jest to spowodowane tym, że większość marek zajmujących miejsca w czołowej dwudziestce, jeżeli o chodzi o kosmetyki apteczne (a więc posiadających przynajmniej 1 proc. rynku), sprzedaje się coraz lepiej. Na przykład zajmujące czwartą pozycję kosmetyki Avene francuskiej firmy Pierre Fabre rosły o niemal 28 proc., dochodząc do 3,5 proc. udziałów w rynku. Kolejne miejsce (3,4 proc. udziałów) zajmuje marka Pharmaceris, którą na rynek wprowadziła Dr Irena Eris. Wzrost sprzedaży tych preparatów sięgnął niemal 31 proc. W pierwszej dziesiątce najczęściej kupowanych kosmetyków w aptekach są jeszcze dwa produkty z portfela Nepentesa. Preparaty Emolium należą do specjalistycznych produktów stosowanych z polecenia dermatologa. Ich sprzedaż wzrosła o 64 proc., a udziały rynkowe wyniosły 2,9 proc. Z kolei Sudocrem nie jest własnym produktem Nepantesa, ale jest on jego wyłącznym dystrybutorem. Sprzedaż tej marki spadła o 1,8 proc., a udział rynkowy zmniejszył się z 2,9 proc. do 2,4 proc.
Zdaniem Moniki Stefańczyk, analityka firmy PMR, w tym roku rynek kosmetyków aptecznych znów wzrośnie o około 17 proc., a jego zwyżka w 2011 r. może osłabnąć do około 14 proc. – Dermokosmetyki są produktami, na których konsumentki nie są skłonne oszczędzać – mówi Stefańczyk.