Przedstawiciele branży alkoholowej liczą na to, że fala śmiertelnych zatruć metanolem w Czechach – do których doszło w ostatnich dniach – zwróci uwagę Polaków na problem podrabianego alkoholu. Nadal bowiem 15 proc. napojów spirytusowych w Polsce pochodzi z nielegalnych źródeł – szacuje Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. (ZPPPS). Wartość szarej strefy wyceniana jest na 2 mld zł, a rocznie państwo traci z tego powodu niemal 1,2 mld zł. Tracą także producenci, szczególnie tanich wódek.
Kusi niska cena
– W Polsce, w przeciwieństwie do Czech, prawie nie ma podróbek markowych alkoholi w sklepach. Zdecydowana większość podrabianego alkoholu wprowadzana jest na rynek przez zorganizowane grupy przestępcze na bazarach i w tzw. melinach w plastikowych butelkach o pojemność 1 l i 5 litrów – wyjaśnia Leszek Wiwała, prezes ZP PPS.
Tym, co zachęca Polaków do kupowania nielegalnych alkoholi, oprócz nadal małej wiedzy o ich szkodliwości, jest cena. Za litr legalnego spirytusu trzeba zapłacić ponad 100 zł. Na bazarze można kupić nielegalny za 10–35 zł za litr.
Według przedstawicieli branży wielkość szarej strefy w rynku alkoholi w Polsce w dużym stopniu będzie zależeć od polityki fiskalnej. Leszek Wiwała przytacza przykład Litwy, gdzie po znacznych podwyżkach akcyzy, w 2011 r. sprzedaż napojów spirytusowych spadła o 50 proc., a rynek zalał alkohol przemycany z Rosji.
Jak zapewniło nas biuro prasowe resortu finansów, ministerstwo nie prowadzi obecnie prac nad podwyżką akcyzy na alkohol w Polsce.