Inwestorzy są wyraźnie zniecierpliwieni działaniami Kerdosu. Dają temu wyraz, wyprzedając akcje właściciela sieci drogerii. Na początku tego miesiąca wartość jednego papieru firmy spadła poniżej 1 zł. Tak nisko kurs spółki nie był od września 2012 r. We wtorek za jeden walor płacono 1,05 zł.
Zmiana koncepcji
Na koniec 2015 r. sieć drogerii Dayli ma liczyć 160 punktów, podczas gdy w połowie ubiegłego roku była mowa nawet o 300 lokalizacjach. Skąd tak wyraźna weryfikacja wcześniejszych zamierzeń?
– Spółka zamyka lokalizacje, które nie mają potencjału i nie były rentowne. Jest to normalny proces optymalizacji sieci handlowej. Jest to również działanie zdrowe dla funkcjonowania biznesu. Każda profesjonalnie zarządzana sieć handlowa przeprowadza tego typu działania – mówi „Parkietowi" Kamil Kliniewski, prezes Kerdosu.
Dodaje, że spółka negocjuje i planuje nowe lokalizacje, włączając w to przejęcia innych sieci. Projekt franczyzowy dotyczący Dayli jest obecnie w fazie przygotowań, chociaż w tym roku spółka miała otworzyć 20 drogerii tego typu. – Będzie on realizowany, lecz w koncepcie innym niż pierwotny. W tym przypadku z uwagi na interes spółki, w tym potencjalne działania konkurencji, nie możemy ujawnić szczegółów – tłumaczy Kliniewski.
Blisko porozumienia?
Kerdos negocjuje obecnie warunki szczegółowe kontraktów z Auchan i Carrefourem. Po podpisaniu listów intencyjnych dotyczących kooperacji z podmiotami spółka ma już szkice umów. Koncepcja współpracy wspomnianych sieci detalicznych dotyczy luksemburskiej sieci Meng Drogerie i zakłada umiejscowienie tam formatu supermarketu spożywczego. – Szczegóły będę mógł podać po finalizacji konkretnej umowy – komentuje prezes Kerdosu.