PiS proponuje opodatkować markety o powierzchni powyżej 250 mkw. Czy danina określona przez partię, która przewodzi w sondażach przedwyborczych, na 2 proc. od obrotów zachwieje biznesem Eurocashu?
Delikatesy pod presją
Działalność spółki opiera się na handlu tradycyjnym. Podatek w proponowanej wersji, choć nie znamy jeszcze szczegółów, dotyczyłby bardzo niskiego pułapu powierzchni. Według wstępnych szacunków Eurocashu mógłby on dotknąć ok. 15–20 proc. łącznego obrotu detalicznego realizowanego w sklepach małoformatowych w Polsce.
– Nie spodziewamy się znaczącego bezpośredniego wpływu na realizowaną przez Eurocash sprzedaż hurtową, ale taki podatek dotknąłby istotnej części naszych klientów, zarówno niezależnych, jak i należących do prowadzonych przez nas sieci franczyzowych – mówi Jan Domański, rzecznik prasowy grupy Eurocash. W przypadku Delikatesów Centrum, które należą do grupy Eurocash, blisko 25 proc. sklepów franczyzowych skupionych w sieci ma powierzchnię powyżej 250 mkw.
W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu franczyzobiorcy kompensowaliby ewentualny podatek, przenosząc go na konsumentów. – Na tym etapie dyskusji nie mamy pełnego obrazu takiego podatku, ale może się okazać, że jego efektem byłoby opodatkowanie wielu niezależnych polskich detalistów i wzrost cen żywności, a nie wsparcie małych sklepów w konkurencji z wielkimi sieciami handlowymi – komentuje Domański. Na koniec pierwszego półrocza tego roku funkcjonowały 1022 placówki pod nazwą Delikatesy Centrum. Oznacza to, że ewentualny podatek dotknąłby ok. 256 sklepów.
– Wzrost cen nawet o 2 proc. nie byłby jednak specjalnie zauważalny. Podatek dotknąłby bardziej konkurentów Eurocashu, a więc dyskontów i supermarketów – zauważa Jakub K. Viscardi, analityk DM BOŚ. Zaznacza jednak, że najwięksi gracze, np. Biedronka, mogliby zrezygnować z przenoszenia kosztów na klientów, ponieważ byliby w stanie wymusić większe ustępstwa u swoich dostawców, przez co poprawiliby swoją pozycję konkurencyjną względem mniejszych sieci.