Według wstępnych szacunków w III kwartale platforma internetowa zanotowała wzrost przychodów o 42 proc., do 715 mln euro. Jednocześnie niemiecka firma podniosła prognozę wzrostu przychodów na cały rok do 33–35 proc. z 28–31 proc. (podniosła prognozę także w sierpniu, na początku roku zakładano 20–25-proc. wzrost).
– W moim odczuciu informacje o szybkim zwiększaniu sprzedaży przez sklepy internetowe, takie jak choćby Zalando, są negatywne w kontekście LPP. Potwierdzają one moje przypuszczenia, że sprzedaż w internecie rozwija się bardzo szybko, i oznaczają, że e-commerce podbiera rynek zwykłym sklepom – uważa Sylwia Jaśkiewicz, analityk DM BOŚ.
Wskazuje, że w Europie sprzedaż stacjonarnych sklepów odzieżowych w ostatnich latach właściwie nie rośnie, a przychody firm zwiększają się dzięki sprzedaży internetowej. – Teraz udział e-commerce w europejskim rynku odzieżowym szacowany jest na 10-15 proc. i spodziewam się, że w ciągu kilku lat może dojść do 20 proc. – mówi Jaśkiewicz.
W ostatnich miesiącach LPP, mimo 15-proc. tempa wzrostu powierzchni handlowej, notuje niewielkie, jednocyfrowe zwyżki przychodów, a wrzesień przyniósł nawet 3-proc. spadek. – Moim zdaniem słaba sprzedaż LPP wynika głównie z czynników zewnętrznych i zmieniającego się rynku. Klienci preferują odzież wyższej jakości, czyli droższą, i wolą kupować wygodniej, czyli przez internet. Nie sądzę, aby ostatnio jedynym problemem LPP była słaba kolekcja, musiałoby to dotyczyć wszystkich marek LPP. Przecież problemy ze sprzedażą miał również Inditex, który obniżał ceny. Zatem o ile poprawa jakości kolekcji powinna pomóc spółce, o tyle nie rozwiąże, jak sądzę, jej strategicznych problemów – mówi Jaśkiewicz.
Jednocześnie niepokoi także spadek sprzedaży LPP przez internet we wrześniu. – Własne sklepy internetowe w danej marce to nie jest najlepsze rozwiązanie, dlatego tym lepiej oceniam krok CCC, które zdecydowało się kupić firmę znającą się na e-commerce i mającą całą platformę, handlującą różnymi markami – dodaje.