Giełdowa spółka kontroluje 64,1 proc. kapitału TXM, który zarządza dyskontową siecią odzieżową. Wcześniej pojawiały się informacje, że oferta publiczna ma być warta 20 mln zł, i według prezesa ten poziom jest prawdopodobny. Pozyskane środki mają posłużyć do przyspieszenia rozwoju TXM, który jest motorem napędowym grupy i przynosi już 60 proc. jej przychodów oraz cały zysk (biznes mody wciąż przynosi straty). Sieć TXM na koniec września składała się z 378 sklepów własnych o łącznej powierzchni 88,7 tys. mkw., która była o 22 proc. większa, niż rok wcześniej. – Te rynki, na których już jest TXM, dają spokojnie dwa–trzy lata rozwoju spółki. W przyszłym roku jej powierzchnia handlowa może się zwiększyć o kilkanaście, może lekko ponad 20 proc., do czego przyczynią się otwarcia głównie w Polsce oraz Rumunii i na Słowacji. W przypadku Czech czekamy, aż zaczniemy tam zarabiać – mówi Kruszyński.

Lech Przemieniecki, prezes TXM, wskazuje, że w Rumunii i Słowacji sklepy generują zysk, a przyczyną ponoszonej straty są wciąż wysokie koszty bieżące. – Dlatego po uzyskaniu odpowiedniej liczby sklepów w tych krajach z pewnością przekroczymy próg rentowności. Trudniejsza sytuacja jest w Czechach. Tutaj strata jest ponoszona już bezpośrednio z działalności sklepów. Analizujemy kierunki działania w tym kraju – dodaje.

Po trzech kwartałach TXM z powodu wzrostu kosztów ma 6,4 mln zł zysku brutto (9,5 mln zł rok temu), zaś dział mody zmniejszył stratę do 6,6 mln zł z 11,7 mln zł przed rokiem. – Perspektywy segmentu mody na IV kwartał są dobre. Na pewno uda się zmniejszyć stratę poniesioną po dziewięciu miesiącach. Nie ma jednak szansy, aby w całym roku wyjść na plus w biznesie mody, choć nie powinniśmy być daleko. Przyszły rok już powinien być zyskowny – mówi Kruszyński.