To cele zarządu, który podkreśla, że nie stanowią one oficjalnej prognozy. Biorąc pod uwagę, że 12 miesięcy 2016 r. grupa zakończyła ona z przychodami 268 mln zł, na podstawie podanych liczb można szacować, że w 2019 r. w najsłabszym scenariuszu grupa wypracuje 320 mln zł, a w najlepszym prawie 357 mln zł przychodów.
W tym trzyletnim okresie Gino Rossi kierowane przez Tomasza Malickiego chciałoby podnieść poziom tzw. „pierwszej marży", zwiększyć własną produkcję obuwia, a także ograniczyć poziom zadłużenia netto do EBITDA do poniżej 2 (dziś umowa z PKO BP pozwala aby wskaźnik ten wynosił 3,5).
Za wzrost przychodów odpowiadać mają w dużej mierze sklepy internetowe oraz umowy hurtowe: m.in. na obsługę klientów korporacyjnych oraz marek innych przedsiębiorstw handlujących obuwiem. Te dwa kanały przychodów – e-commerce i zlecenia na rzecz innych firm - zaliczane są do wysoko rentownych i w przyszłości mają przynieść grupie wzrost EBITDA.
Z kolei tradycyjne sklepy grupy przejdą przegląd. – Stacjonarna sieć sprzedaży to najważniejsza i najsłabsza część strategii . Sprzedaż w tym kanale jest nieprzewidywalna – mówił Tomasz Malicki. Zarząd nie wyklucza zamknięcia niektórych i powiększenia powierzchni poszczególnych obiektów do 180-200 m kw. z obecnie średnio 105 m kw. W skali roku zmiany dotyczyć mają 6-8 salonów dla każdej z dwóch marek własnych.
Jak zapewnił Tomasz Malicki nie ma planów, aby łączyć asortyment Simple i Gino Rossi w jednym sklepie.