Eksport żywności szuka nowych przewag. Niskie ceny przemijają

Wysokie ceny energii, wzrost kosztów pracy czy także bliskość – gdy wojna wreszcie się skończy – dużo tańszego producenta żywności sprawiają, że polska żywność powinna szukać nowych, innych przewag niż niskie ceny. Jak dotąd jej eksport wciąż rośnie dwucyfrowo.

Publikacja: 26.08.2023 12:57

Eksport żywności szuka nowych przewag. Niskie ceny przemijają

Foto: Adobe Stock

Eksport polskiej żywności ma się nieźle w trudnych czasach. W pierwszym półroczu wzrósł o solidne 15 proc., do 25,6 mld euro. Zmieniają się jednak warunki produkcji naszej żywności, więc spada jej konkurencyjność cenowa.

Dwucyfrowe wzrosty

Choć handel z Unią Europejską nadal jest i będzie naszym głównym źródłem zysku – odpowiada on za blisko trzy czwarte eksportu (73,3 proc.) – to jeśli chodzi o tempo wzrostu, lepiej wygląda sprzedaż na rynki pozaunijne, która urosła w pierwszym półroczu o 23 proc., do 6,8 mld euro, wobec 13-proc. wzrostu do odbiorców europejskich.

Głównym odbiorcą polskiej żywności są Niemcy. Kupują jedną czwartą (25 proc.) naszego całego eksportu żywności i jedną trzecią (34 proc.) eksportu na rynek unijny. Druga w kolejności jest Wielka Brytania, ale odpowiada jedynie za 8 proc. obrotów, potem Francja i Holandia, które mają po 6,3 proc. udziału. Czesi kupują u nas mniej żywności (4,6 proc.) niż choćby Włosi. Gdy popatrzymy na tempo wzrostu, pierwsze miejsce zajmuje Ukraina, gdzie handel wzrósł w pierwszych sześciu miesiącach o 23 proc., choć jego skala nie jest nadzwyczaj duża – 0,54 mld euro. Druga pod względem dynamiki jest Hiszpania, eksport skoczył o 20,9 proc., do 0,91 mld euro. Eksport do Wielkiej Brytanii skoczył o 17,9 proc., do 2 mld euro, do Niemiec o 16,6 proc.

Tanio już było

Trudność sytuacji eksporterów polega na tym, że zmieniają się w miarę stałe do tej pory reguły gry, polegające na tym, że polska żywność konkurowała głównie ceną. Kryzys energetyczny i rosnące koszty pracy sprawiają, że taniej nie będzie, zresztą ściganie się na obniżki cen szkodzi firmom, pozbawiając ich marży. – Polska jest konkurencyjna cenowo w porównaniu z państwami starej Unii Europejskiej, ale nie będziemy w stanie tego narzędzia używać w stosunku do państw takich jak Ukraina, która w wielu przypadkach będzie tańszym dostawcą produktów na rynek unijny niż Polska. Taka rywalizacja doprowadziłaby do erozji marż w polskim sektorze i w konsekwencji do ograniczenia możliwości rozwoju – mówi Grzegorz Rykaczewski, ekspert rynków rolnych w Banku Pekao. Tłumaczy, że przy założeniu wzrostu obecności Ukrainy na rynku UE polski przemysł spożywczy musi szukać takich przewag, które będą nas wyróżniały na tle tańszych dostawców.

Dzisiaj już widać ryzyko, jakie niesie chociażby polski miks energetyczny. Z jednej strony kryzys energetyczny podwyższył koszty produkcji żywności, a z drugiej coraz ważniejszy będzie ślad węglowy naszych produktów. Coraz więcej firm musi przygotowywać raporty ESG, rosną więc też obowiązki informacyjne ich dostawców. – W pierwszej kolejności presja na zmiany będzie dotyczyły obszarów, które relatywnie łatwo jest weryfikować, jak flota samochodowa czy źródła pozyskiwania energii. Dostosowywanie się do nowych wymogów, czyli na przykład zwiększenie udziału OZE, może stanowić ważny argument w rozmowach z kontrahentami, opór przed zmianami może ograniczyć możliwość współpracy z firmami, które będą raportowały swój ślad środowiskowy – mówi Rykaczewski. Przed tym zjawiskiem ostrzegają już także eksperci rynku energetycznego. Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii, tłumaczyła w „Prosto z Parkietu”, że redukcja emisji przez firmy jest wymuszana przez odbiorców ich produktów, ponieważ dostrzegają już ryzyko wypadania z łańcucha dostaw, gdy produkcja wiąże się z wysokim śladem węglowym.

Ryzyko czasem przychodzi z zaskakujących stron, np. systemu Nutri-Score, który ma ułatwić wybór żywności przez podsumowanie całkowitej wartości żywieniowej produktu. Polska nad nim debatuje, niektóre kraje Unii Europejskiej go rekomendują, gdzie indziej już obowiązuje. Praktyka bywa zaskakująca, np. we Francji niskoprzetworzone mięso francuskie bywa oznaczone literą A, najwyższym oznaczeniem, zaś mięso z Polski ma dużo gorsze oceny. Polscy eksporterzy muszą więc szukać rozwiązań na podwyższenie ocen.

Droższy koszyk

Zmianę warunków widzą najwięksi polscy producenci, np. Maspex. – Obecnie warunki eksportu polskiej żywności z uwagi na rosnące w ostatnim roku ceny surowców i koszty wytworzenia się zmieniły. Nie jesteśmy już tak bardzo konkurencyjni – przyznaje Barbara Wieczorek, general manager w Business Unit Export w Grupie Maspex. Zauważa, że zmienił się także – podrożał – koszyk zakupowy na rynkach zagranicznych, więc nie tylko w Polsce konsumenci patrzą na ceny.

Maspex nie ukrywa, że jeśli chodzi o szukanie odbiorców produktów, istotne znaczenie ma efekt skali. – Jeśli mówimy o zdobywaniu nowych rynków, to, owszem, nadal korzystamy z dużych targów branżowych, które są dla nas okazją zarówno do spotkań z obecnymi klientami, jak i do pozyskania nowych partnerów. Natomiast z uwagi na skalę naszego biznesu, zauważaną również na wielu rynkach zagranicznych, klienci sami się do nas zgłaszają z zapytaniem o współpracę – mówi Wieczorek.

Potrzebne wsparcie

Mimo że nasz eksport rośnie zauważalnie szybciej na rynkach pozaunijnych, to częściowo jest to efekt niskiej bazy odniesienia. Stałą bolączką eksporterów jest zaś brak skutecznego wsparcia ze strony państwa. Czasem nie chodzi nawet o profesjonalizm pracowników, lecz o ich niewielką liczbę. Polskie wydziały konsularne czy zagraniczne biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu zatrudniają przy wsparciu eksportu po kilka osob. Dyplomacja gospodarcza Niemiec czy USA liczy zaś po kilkadziesiąt osób, które działają w ścisłej współpracy z izbami gospodarczymi. Efekty widać w strukturze naszego eksportu. – W porównaniu z innymi dużymi eksporterami żywności z Unii mamy słabszą pozycję w eksporcie na dalekie rynki. Częściowo wynika to z tego, że produkty wysoko przetworzone najczęściej sprzedajemy blisko. Ewolucja struktury geograficznej eksportu jest trudna, czasochłonna i wymaga zaangażowania wielu partnerów. Jednym z nich powinna być sprawnie działająca dyplomacja gospodarcza – podkreśla Rykaczewski.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28