Pomimo prób wybicia z konsolidacji (zarówno w dół, jak i w górę) czwartkowe

notowania grudniowych kontraktów zakończyły się neutralnie. W czasie sesji, za sprawą po raz kolejny w ostatnich dniach bardzo słabych nastrojów na giełdach światowych, bliżej było pokonania wsparcia znajdującego się na poziomie 1050 punktów. W pobliżu tej wartości znajdują się lokalne dna z przełomu lipca i sierpnia oraz główna linia trendu spadkowego na wykresie logarytmicznym. Pomimo że obecna próba sił na tym poziomie była korzystna dla kupujących, jest on mocno zagrożony i jego pokonanie na najbliższych sesjach jest więcej niż prawdopodobne. Możliwe jest co prawda krótkoterminowe odbicie, którego podłoża upatrywałbym w relatywnej sile naszego rynku, połączonej z koniecznością chociaż krótkoterminowej przerwy w spadkach na giełdach światowych, ale nie zmieni ono niczego w obecnym rozkładzie sił na rynku.

Jeżeli spadki będą kontynuowane, kolejnym wsparciem jest obszar 1025-1028 punktów, w którym znajduje się tegoroczne minimum. Biorąc pod uwagę, że obszar ten znajduje się zaledwie 3% poniżej ostatniego zamknięcia, jego osiągnięcie nie powinno stanowić dla sprzedających żadnego problemu. Takim problemem może być natomiast pozytywne przetestowanie tego wsparcia przez podaż. Strefa 1025-1030 punktów zatrzymała już w tym roku dwie fale spadkowe i jej pokonanie powinno kosztować trochę czasu i wysiłku, ale moim zdaniem w końcu do tego dojdzie.

Obecna fala spadkowa dotrze w pobliże minimum z września zeszłego roku, które na kontynuacyjnym wykresie świecowym znajduje się na poziomie 972 punktów. Dopiero na tej wysokości mogą zapaść decyzje dla średnioterminowej koniunktury na naszym rynku.