Najgorszy minister III RP

Ostatnie poczynania wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola to pasmo niepowodzeń i wpadek. Poczynając od kontraktu na dostawy rosyjskiego gazu, aż po ogromne opóźnienia w przygotowaniach do wdrożenia unijnych funduszy. Politycy opozycji są jednak zgodni: ten minister jest nie do odwołania.

Publikacja: 18.07.2003 10:13

Analizując dokonania obecnego wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola można dojść do wniosku, że w jego życiu politycznym niewiele spraw udało się doprowadzić do końca i załatwić pozytywnie. Dziś największym wyzwaniem, stojącym przed resortem infrastruktury, jest znalezienie źródeł finansowania budowy autostrad. Niezwykle ważne jest też przygotowanie odpowiednich projektów inwestycyjnych, które mogłyby w najbliższej przyszłości być współfinansowane z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej.

Niestety, wydaje się, że w resorcie infrastruktury w tej drugiej sprawie niewiele zrobiono. Świadczyć o tym może ostatni raport Komisji Europejskiej o przygotowaniach kandydatów do członkostwa. Polska wypadła w nim dobrze, z wyjątkiem resortu Marka Pola, który poddany został ostrej krytyce. Przygotowany przez niego program rozwoju infrastruktury uznano za pozbawiony jakiejkolwiek wizji zlepek pojedynczych projektów. Z zarzutami tymi nie zgadza się jednak Janusz Lisak, poseł Unii Pracy. - Jak wiadomo, program autostrad nie wszedł w życie. Jednak resort przygotował już rozwiązania alternatywne, które zdaniem ministra Pola są wystarczające, aby unijne środki maksymalnie wykorzystać - uważa J. Lisak.

Szukał, ale nie znalazł

Ciężko też idzie poszukiwanie źródeł finansowania budownictwa drogowego. Najlepszym pomysłem na to, według M. Pola, były winiety. Jak się okazało, sejmowe głosowanie w ich sprawie zakończyło się totalną katastrofą dla rządu. Tymczasem M. Pol wpadł na kolejny pomysł wyciągnięcia pieniędzy z kieszeni kierowców, czyli na opłatę doliczaną do ceny paliwa. Ustawa w tej sprawie ma trafić pod obrady Senatu.

- Ocena poczynań wicepremiera Pola może być tylko krytyczna. Uporczywie, ale i jednocześnie bezskutecznie szuka środków na realizację własnych pomysłów w kieszeniach kierowców - mówi Zbigniew Kuźmiuk z PSL.

Bardzo źle wygląda też współpraca resortu infrastruktury z innymi ministerstwami, o czym świadczyć może prawdopodobne zmniejszenie przyszłorocznych wydatków z budżetu państwa na drogi o miliard złotych. W sytuacji gdy przeznaczamy na to 3,7 mld zł, a zły stan dróg krajowych wymaga nakładów w wysokości co najmniej 7 mld, taka decyzja to prawdziwa katastrofa. Niewątpliwie przyczynił się do niej wicepremier Pol.

Po co nam ten gaz

Marek Pol jest też odpowiedzialny za podpisanie przez Polskę fatalnego kontraktu na dostawy rosyjskiego gazu. Jako minister przemysłu podpisał w 1995 roku protokół, uzgadniający szczegóły techniczne realizacji polsko-rosyjskiego porozumienia. Zgodnie z nim Polska przez 25 lat miała kupić 250 mld metrów sześciennych gazu z Rosji. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów kontraktu była sztywna klauzula: bierz lub płać, na mocy której Polska zobowiązała się do zapłacenia za gaz z Rosji bez względu na zapotrzebowanie i możliwości odbioru. Kontrakt trzeba było zatem renegocjować, a zabrał się za to nie kto inny jak... Marek Pol. W lutym podpisał nowe porozumienie, które ogłoszono jako wielki sukces rządu. Okazało się jednak, że nie jest tak pięknie. Upłynął bowiem termin rozpoczęcia budowy drugiej nitki gazociągu, którą miała napływać większość dostaw surowca do Polski. Gazociągu jednak nie ma z winy Rosjan. Polska nie ma więc jak odebrać kupionego przez siebie gazu.

Nie ma sposobu na ministra

Wydaje się oczywistym, że po takim paśmie katastrof i wpadek wicepremier już dawno powinien pożegnać się ze stołkiem. Politycy opozycji kilkakrotnie zgłaszali już wnioski o wotum nieufności wobec Marka Pola. Jednak jego koledzy z partii i koalicyjnego SLD konsekwentnie go bronią. - Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Marek Pol zostanie nadal ministrem infrastruktury, a jego skromne możliwości intelektualne, nie pozwalające zapanować mu nad resortem, nie wyeliminują bałaganiarstwa i nieumiejętności dokonania czegokolwiek w ministerstwie - mówi Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości. Wtóruje mu Tadeusz Jarmuzewicz z PO. - Pana Pola określiłbym jako jednostkę społecznie nieprzydatną, którą trzeba wyeliminować z życia politycznego. Nie wypełnia on minimum swoich obowiązków - mówi poseł PO.

Sam wicepremier jest jednak zadowolony z pracy swojej i swojego resortu. M. Pol jest pewny siebie, bo SLD nie może pozwolić sobie na utratę kolejnego koalicjanta, z czym pewnie wiązałoby się wyrzucenie go z rządu. Leszek Miller nie ufa jednak wicepremierowi, o czym świadczyć może stworzenie nowego stanowiska - pełnomocnika do spraw budowy autostrad.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Nowa jakość doradztwa inwestycyjnego dla klientów Premium
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego