Obecnie blisko 800 tysięcy osób jest już członkami SKOK--ów. Jeszcze na koniec 2000 roku liczba ta była o połowę mniejsza. W Polsce działa ponad 100 spółdzielczych kas, które dysponują siecią blisko 1100 oddziałów. Liczba placówek rośnie bardzo szybko. W porównaniu np. z 1998 rokiem jest ona czterokrotnie wyższa. - Uważam, że SKOK-i w najbliższych latach będą nadal dynamicznie się rozwijać - mówi Jacek Wyrobek z zarządu SKOK Piast.
Mniej zamożni klienci
Jednym z powodów tej ekspansji jest to, że SKOK-i skoncentrowały się na specyficznej grupie klientów. - Kluczowe są dla nas osoby o niskich dochodach, wymagające najprostszych usług i produktów, rachunków oszczędnościowych, pożyczek i przelewów. Dużą część stanowią ludzie, którzy do tej pory nie mieli kontaktu z usługami bankowymi - podkreśla Wiktor Kamiński, wiceprezes Krajowej SKOK.
Wzrost znaczenia SKOK-ów widać po zwiększającej się wartości depozytów i udzielonych pożyczek. Według danych Krajowej SKOK, na koniec pierwszego półrocza wartość depozytów osiągnęła ponad 2,5 mld zł, a pożyczek ponad 1,8 mld zł. To dwa razy więcej niż w roku 2000, a pięć razy więcej niż w 1998 r.
- Minimalizacja kosztów z pewnością przyczynia się do sukcesu SKOK-ów. Na uruchomienie nowego oddziału wydajemy kilka razy mniej niż banki. Otwierają one placówki w atrakcyjnych miejscach i obiektach, co sporo kosztuje. My wybieramy najtańsze lokalizacje - mówi prezes W. Kamiński. Placówki SKOK często są otwierane w budynkach należących do zakładów pracy czy organizacji, które są współtwórcami kas. - Wszystkie nasze placówki pracują na jednej platformie informatycznej, którą zajmuje się zależna od nas firma H&S. Badania nad produktami prowadzimy wspólnie z innymi kasami, mamy jednolite procedury, część osób pracuje społecznie. To wszystko znaczne obniża koszty - dodaje.