Pomimo wyprzedaży we wtorek wieczorem, już w środę rano inwestorzy bardzo entuzjastycznie zareagowali na informację o wysoce prawdopodobnym zwycięstwie dotychczasowego prezydenta G. Busha. Przed otwarciem rynku kontrakty futures na amerykański indeks Dow Jones zyskiwały ok. 100 pkt względem poprzedniego zamknięcia.
Nic więc dziwnego, że otwarcie zarówno kontraktów terminowych, jak i rynku kasowego wypadło w Warszawie niezwykle pomyślnie (żeby nie wspomnieć o debiucie akcji WSiP, który okazał się nad wyraz udany). Jednak od razu po rozpoczęciu handlu na rynku pojawiła się spora podaż. Było to wyraźnie widoczne w przypadku papierów Pekao, KGHM, BZ WBK, BPH, Świecia czy debiutującego WSiP. W ciągu dnia WIG20, który jeszcze rano wspiął się na 1856,15 pkt, stracił ponad 30 pkt. Spadki doprowadziły do niemal całkowitego pokrycia luki hossy, którą indeks otworzył dzień wcześniej (1823-1832 pkt). Na zamknięciu WIG20 znajdował się dokładnie na górnej granicy wspomnianej luki, wynosząc 1830 pkt.
Wygląd rynku po zamknięciu dnia, nie napawa raczej optymizmem. Spore obroty przekraczające 0,5 mld zł, długa czarna świeca na wykresie dziennym i spadki na rynkach europejskich, przy jednoczesnym wzroście notowań euro względem dolara, nie zapowiadają raczej dobrej atmosfery dla rynków akcji na najbliższe sesje. Za tydzień czeka nas debiut akcji PKO BP. Można mieć tylko nadzieję, że sektor bankowy, po wczorajszej dość sporej korekcie, da jeszcze radę ruszyć w górę. To przygotowałoby grunt pod udane wejście PKO BP na warszawski rynek. Pytaniem pozostaje tylko, czy wytrzymamy jeszcze przez tydzień na obecnym lub wyższym poziomie i czy po ogłoszeniu wyniku wyborów w USA nie rozpocznie się większa korekta, która z pewnością rozszerzyłaby się na inne rynki.
Indeks WIG20 stoi przed bardzo poważną strefą oporu pomiędzy 1850-1875 pkt. Dopiero jej pokonanie otworzyłoby drogę na nowe szczyty i atak na poziomy, gdzie WIG20 nie przebywał od ponad 4 lat. Najbliższe wsparcie to 1800-1780 pkt.