To, że giełda jest dobrym miejscem dla gospodarczych gigantów, rozumie się samo przez się. PKN Orlen, Telekomunikacja Polska, KGHM czy największe banki kojarzone są z GPW, a ona z nimi. Z ich powodu w Warszawie lokują zagraniczne banki czy fundusze inwestycyjne znane na całym świecie.
To, że liczebnie na warszawskim parkiecie dominują małe spółki i takie, które, zgodnie z powszechnie stosowanymi definicjami, mogą być zaliczone co najwyżej do grona średnich, już nie wszyscy wiedzą (z grubsza rzecz biorąc, unijne przepisy jako małe traktują podmioty o obrotach do 10 mln euro, a średnie do 50 mln euro). Ale łatwo można to zrozumieć, jeśli się spojrzy na strukturę publicznych ofert. Projekty tak duże i głośne, jak zeszłoroczna prywatyzacja PKO BP czy sprzedaż przez właścicieli części akcji TVN, można było policzyć na palcach jednej ręki. Tymczasem w 2004 roku na warszawskim parkiecie zadebiutowało 36 firm. W I kwartale tego roku przybyło 7 następnych. Także w kolejnych miesiącach ruch się utrzymał, a wszystko wskazuje na to, że w związku z rosnącą liczbą spółek dopuszczanych do publicznego obrotu - jeszcze się nasili. W Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która wystawia przepustkę na rynek publiczny, a co za tym idzie także na giełdę, leży około 30 wniosków, z tego większość złożona przez giełdowych kandydatów. W tym roku Komisja dopuściła już do obrotu 19 nowych przedsiębiorstw (patrz tabela nr 1), zwiększając liczbę spółek publicznych do 304. Nie wszystkie zdążyły już zadebiutować, niektóre są w trakcie sprzedaży akcji (Grupa Lotos, czy Lena Lighting), inne przygotowują się do tego (patrz tekst obok), jeszcze inne mają przed sobą publikację prospektu np. PGNiG. W najbliższych dniach kolejne firmy dostaną zielone światło od KPWiG. Zarówno w gronie zeszłorocznych i tegorocznych debiutantów, jak i firm dopuszczonych na rynek dominują podmioty z szeroko rozumianego sektora MSP.
Większość spółek przed giełdowym debiutem sprzedawała nowe akcje, chcąc pozyskać pieniądze na rozwój. Sięgały po kwoty proporcjonalne do rozmiarów prowadzonej przez siebie działalności i do planowanych inwestycji. Rzut oka na wielkość emisji pozwala na stwierdzenie, że większość zeszłorocznych i tegorocznych publicznych ofert organizowały MSP. A to oznacza z kolei, że ten sektor najbardziej, nie licząc Skarbu Państwa i jego prywatyzacyjnych propozycji, skorzystał na poprawie giełdowej koniunktury i wynikającej stąd szansy na pozyskanie pieniędzy.
W 2004 roku oferty akcji przeprowadziło 31 nowych spółek oraz 33 takie, które już miały status publicznych przedsiębiorstw. W pierwszym przypadku średnia wartość emisji wyniosła zaledwie 26,2 mln zł, w drugim - 86,6 mln zł. Do tego dochodzi 16 IPO (initial public offering), rozumianych zgodnie z Prawem o publicznym obrocie: pierwsza oferta publiczna - czyli proponowanie po raz pierwszy przez wprowadzającego lub tzw. subemitenta usługowego emitowanych w serii papierów wartościowych.
Średnia wartość ubiegłorocznych IPO to 574,8 mln zł. Łatwo to zrozumieć, skoro w przypadku IPO mamy do czynienia ze sprzedażą akcji przez wprowadzającego, czyli zwykle właściciela. Z kilkunastu zeszłorocznych projektów tego typu dwa zrealizował Skarb Państwa, w tym jeden to sprzedaż akcji PKO BP za ponad 7 mld zł.