Sfinks Polska to właściciel 79 restauracji Sphinx i 7 restauracji Chłopskie Jadło. Pierwszą sieć spółka prowadzi w formie franszyzy z 43 zarządcami. Choć prowadzą oni restauracje w swoim imieniu, to od Sfinks Polska otrzymują w pełni zaadoptowany lokal oraz know-how. Dlatego też za używanie znaku towarowego i restauracji płacą spółce matce opłatę franszyzową. Stanowi ona większość generowanego przez lokal zysku. Twórca sieci wpadł na pomysł, by zarządzający restauracjami dostawali na początku ryczałtowe wynagrodzenie. Dopiero po spłacie kosztów inwestycji, jakie poniosła spółka matka, mieliby prawo do udziału w zyskach. - To dopinguje franszyzobiorców do lepszych wyników. System łączy zalety sprawnej organizacji z indywidualną przedsiębiorczością operatorów. Mimo faktu posiadania wszystkich restauracji przez Sfinks Polska restauratorzy zarządzają nimi jak własnym majątkiem. Spółka matka wyznacza dla nich jedynie cele strategiczne oraz kontroluje wykonanie budżetu i przestrzeganie standardów - mówi Michał Seider, członek zarządu i dyrektor finansowy Sfinksa.
Pierwszy taki przypadek
Z uwagi na taki model zarządzania siecią spółka zdecydowała się na nieznaną jeszcze na polskiej giełdzie metodę konsolidacji. Choć formalnie franszyzobiorcy (głównie spółki jawne) są niezależnymi firmami, to ich wyniki Sfinks włącza w całości do sprawozdania skonsolidowanego. Wykorzystuje przy tym przepis w ustawie o rachunkowości, który stanowi, że podmiotami zależnymi mogą być także firmy, w których spółka matka ma pełny wpływ na politykę finansową i sposób prowadzenia biznesu.
Co Sfinks zyskuje dzięki temu rozwiązaniu? - Łatwiej zarządzać restauracjami. Spółka matka kontroluje koszty w danej restauracji poprzez kontrolę poziomu samej marży. W ten sposób lepiej panuje nad niepotrzebnymi wydatkami. Te nie do końca się ujawniają, kiedy mamy do czynienia z klasyczną zależnością właścicielską - tłumaczy Joe Smoczyński, prezes firmy audytorskiej Moore Stephens Smoczyński i Partnerzy, która przygotowała prospekt Sfinksa. Daje to także inne korzyści: centrala firmy, zamiast drobiazgowej kontroli spółek zależnych, ma czas na rozwój biznesu.
Gdyby nie konsolidacja, Sfinks nie wykazywałby pełnej sprzedaży sieci, a jedynie przychody z opłat franszyzowych. Wynika to z faktu, że centrala rozlicza tylko część operacji franszyzobiorców. Zaopatruje sieć w napoje oraz niewielką część produktów żywnościowych. - Większość składników - np. mięso - restauracje kupują same. To zapewnia przygotowanie potraw wyłącznie ze świeżych składników, bez potrzeby ponoszenia kosztów transportu i logistyki na poziomie Sfinks Polska - mówi M. Seider.