Pierwsza grupa bez powiązań własnościowych

Sieć restauracji Sfinks to pierwszy przypadek publicznej grupy kapitałowej, w której spółka dominująca nie jest udziałowcem podmiotów zależnych

Publikacja: 30.05.2006 08:10

Sfinks Polska to właściciel 79 restauracji Sphinx i 7 restauracji Chłopskie Jadło. Pierwszą sieć spółka prowadzi w formie franszyzy z 43 zarządcami. Choć prowadzą oni restauracje w swoim imieniu, to od Sfinks Polska otrzymują w pełni zaadoptowany lokal oraz know-how. Dlatego też za używanie znaku towarowego i restauracji płacą spółce matce opłatę franszyzową. Stanowi ona większość generowanego przez lokal zysku. Twórca sieci wpadł na pomysł, by zarządzający restauracjami dostawali na początku ryczałtowe wynagrodzenie. Dopiero po spłacie kosztów inwestycji, jakie poniosła spółka matka, mieliby prawo do udziału w zyskach. - To dopinguje franszyzobiorców do lepszych wyników. System łączy zalety sprawnej organizacji z indywidualną przedsiębiorczością operatorów. Mimo faktu posiadania wszystkich restauracji przez Sfinks Polska restauratorzy zarządzają nimi jak własnym majątkiem. Spółka matka wyznacza dla nich jedynie cele strategiczne oraz kontroluje wykonanie budżetu i przestrzeganie standardów - mówi Michał Seider, członek zarządu i dyrektor finansowy Sfinksa.

Pierwszy taki przypadek

Z uwagi na taki model zarządzania siecią spółka zdecydowała się na nieznaną jeszcze na polskiej giełdzie metodę konsolidacji. Choć formalnie franszyzobiorcy (głównie spółki jawne) są niezależnymi firmami, to ich wyniki Sfinks włącza w całości do sprawozdania skonsolidowanego. Wykorzystuje przy tym przepis w ustawie o rachunkowości, który stanowi, że podmiotami zależnymi mogą być także firmy, w których spółka matka ma pełny wpływ na politykę finansową i sposób prowadzenia biznesu.

Co Sfinks zyskuje dzięki temu rozwiązaniu? - Łatwiej zarządzać restauracjami. Spółka matka kontroluje koszty w danej restauracji poprzez kontrolę poziomu samej marży. W ten sposób lepiej panuje nad niepotrzebnymi wydatkami. Te nie do końca się ujawniają, kiedy mamy do czynienia z klasyczną zależnością właścicielską - tłumaczy Joe Smoczyński, prezes firmy audytorskiej Moore Stephens Smoczyński i Partnerzy, która przygotowała prospekt Sfinksa. Daje to także inne korzyści: centrala firmy, zamiast drobiazgowej kontroli spółek zależnych, ma czas na rozwój biznesu.

Gdyby nie konsolidacja, Sfinks nie wykazywałby pełnej sprzedaży sieci, a jedynie przychody z opłat franszyzowych. Wynika to z faktu, że centrala rozlicza tylko część operacji franszyzobiorców. Zaopatruje sieć w napoje oraz niewielką część produktów żywnościowych. - Większość składników - np. mięso - restauracje kupują same. To zapewnia przygotowanie potraw wyłącznie ze świeżych składników, bez potrzeby ponoszenia kosztów transportu i logistyki na poziomie Sfinks Polska - mówi M. Seider.

Nie było łatwo

Choć Sfinks konsoliduje wyniki w ten sposób już od dawna (tak spółka raportowała m.in. na CeTO), to przy wchodzeniu na giełdę pojawiły się wątpliwości. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd długo przekonywała się do nowatorskiej metody. Sfinks udowodnił ostatecznie, że posiada kontrolę finansową nad restauracjami, przedstawiając KPWiG swój system monitoringu nad ich wynikami. - Franszyzobiorcy codziennie przesyłają do nas zestawienia podstawowych wskaźników - przede wszystkim informują o dziennym utargu, liczbie transakcji i wskaźnikach kosztowych. Jeżeli z pojedynczą restauracją coś niedobrego się dzieje, jesteśmy na bieżąco informowani - mówi M. Seider.

Nieco inaczej spółka dowodziła, że sprawuje nad restauracjami kontrolę operacyjną. Tu kluczem okazała się tzw. księga receptur (określa, jak mają być przygotowane dania), a także "manual", czyli wytyczne co do wyglądu restauracji oraz ubioru i zachowania kelnerów. Trudno jednak będzie się innym emitentom wzorować na tych dokumentach. - To stanowi nasze know-how, którego nie chcemy ujawniać - zastrzega M. Seider.Według J. Smoczyńskiego, na Sfinksie wzorować się mogą inne firmy wchodzące na parkiet. W Polsce rozważała to m.in. wybierająca się na GPW spółka One-2-One, dostawca technologii do kontaktu z klientami. - Są sektory, gdzie franszyza się doskonale sprawdza - tak jak np. sieci sklepów firmowych z odzieżą. Na Zachodzie niektóre spółki wybierają taką właśnie metodę konsolidacji, aby debiut na giełdzie nie wiązał się z koniecznością zmiany struktury organizacyjnej - tłumaczy Smoczyński.

Oferta: Pieniądze na rozwój sieci

Spółka prowadząca sieć restauracji "Sphinx" i "Chłopskie Jadło" chce pozyskać od 9,2 mln do 14 mln zł z emisji. Oferuje od 400 tys. do 500 tys. akcji po 23-28 zł. Zapisy przyjmuje CDM Pekao do 1 czerwca (tego dnia będzie znana osstateczna cena). Walory spółki sprzedaje też Enterprise Investors, który obecnie ma prawie 2,8 mln papierów. Przy założeniu objęcia wszystkich tych akcji, wartość oferty wyniesie od 75 do 92 mln zł, a nowi akcjonariusze będą mieli 35 proc. kapitału w spółce. Jej największym udziałowcem jest Tomasz Morawski, założyciel i przewodniczący rady nadzorczej Sfinksa. Obecnie ma 47 proc. akcji, a po ofercie będzie miał 44,5 proc.

Pieniądze z emisji spółka przeznaczy na rozwój sieci (razem

z innymi źródłami finansowania wyda 62-75 mln zł).

W 2008 r. sieć Sphinx planuje mieć 122-132 lokale (obecnie 79),

a Chłopskiego Jadła 20-22 lokale (7).

W tym roku Sfinks, łącznie z przejętą w kwietniu siecią Chłopskiego Jadła, planuje osiągnąć 165 mln zł sprzedaży

i 11,8 mln zł zysku netto. W zeszłym roku miał 118 mln zł obrotów i 7,4 mln zł zysku netto. W pierwszym kwartale spółka zanotowała już 31,8 mln zł sprzedaży i 2 mln zł zysku.

Mocne strony

Ponadprzeciętna rentowność sieci Chłopskie Jadło,

efektywna konstrukcja umów franszyzowych motywująca przedsiźbiorców prowadzących Sphinxa do efektywnego

działania, znane marki, dobre lokalizacje restauracji

Szanse

Dobre perspektywy dla rynku gastronomicznego (wzrost

dochodów społeczeństwa), napływ gości zagranicznych (Chłopskie Jadło jest atrakcją turystyczną), rozwój centrów handlowych ułatwiający znalezienie kolejnych lokalizacji

dla biznesu

Słabe strony i zagrożenia

Ryzyko walutowe - opłaty za czźść wynajźtych lokali

ponoszone są w euro i dolarach, ryzyko zmian cen

produktów spożywczych, konkurencja innych

restauracji, zwłaszcza w centrach handlowych i centrach

dużych miast, ryzyko zmiany kosztów najmu

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku