Szefowie Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej Dom Maklerski - po zatrzymaniu w czwartek przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - zostali w sobotę zwolnieni. Sąd Okręgowy w Warszawie nie zastosował wobec nich aresztu tymczasowego, czego domagała się prokuratura. Nakazał jednak wniesienie poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. złotych - szefowie WGI DM mają na to 10 dni. Nie mogą również opuszczać kraju (ten zakaz sąd przywrócił). Łukaszowi Kaczorowi, Maciejowi Soporkowi i Andrzejowi Sarapacie zarzuca się przywłaszczenie mienia znacznej wartości - pieniędzy klientów WGI DM.
W niedzielne popołudnie szefowie upadłego brokera spotkali się z dziennikarzami. - Naszym zdaniem zatrzymanie było bezpodstawne. Jesteśmy pod stałym dozorem policyjnym. Zgłaszamy się na każde żądanie prokuratury - powiedział Łukasz Kaczor. - Na pewno nie chcemy nigdzie uciekać, a naszym głównym celem jest wyjaśnienie sprawy i całkowite rozliczenie się z klientami - dodaje Maciej Soporek. Szefowie WGI są podejrzani o przywłaszczenie 9,3 mln złotych, 336 tysięcy dolarów i 46 tysięcy euro. Grozi im za to do 10 lat więzienia.
Szefowie WGI twierdzą, że do maja przyszłego roku są w stanie wypłacić swoim klientom wszystkie pieniądze. - Taki termin jest optymalny - uważa Maciej Soporek. Pieniądze, dzięki którym klienci mogliby zostać spłaceni, są teraz zablokowane na koncie amerykańskiego funduszu Wachovia Securities.
Przypomnijmy, WGI DM miał licencję na inwestowanie poza polskim rynkiem. Pieniądze klientów transferował do amerykańskiego funduszu przez swoją spółkę zależną WGI Consulting.
Wachovia chce spieniężyć