Międzynarodowa giełda warszawska

Mamy na GPW kilka zagranicznych spółek. To dobry początek, ale tylko początek

Publikacja: 21.09.2006 09:03

Czeski kolos energetyczny CEZ mówił do tej pory o wejściu na warszawską giełdę, ale nie o sprzedawaniu na niej akcji. Teraz okazuje się, że czeski rząd może nam zafundować publiczną ofertę o wartości, bagatela, 10 miliardów złotych (pisaliśmy o tym we wtorek).

To genialny w swojej prostocie pomysł: prywatyzacja czeskich, słowackich, ukraińskich czy litewskich firm przez polski rynek. Wystarczy tylko przekonać do tego decydentów z Pragi, Kijowa czy Wilna. Może się udać, bo mamy kilka znakomitych argumentów w ręku. Sąsiednie giełdy nie są tak rozwinięte, jak warszawska. Daleko im do naszej pod względem wiarygodności, potencjału, regulacji, a czasem też infrastruktury. Tylko u nas w pogotowiu czeka ogromny, gorący kapitał - bogate fundusze emerytalne, pęczniejące od gotówki fundusze inwestycyjne, coraz zasobniejsze firmy asset management, inwestorzy zagraniczni, darzący Warszawę sporym zaufaniem, i rzesza aktywnych indywidualnych. Mamy rozgrzany od kilku lat rynek pierwotny, na którym akcje, bez względu na branżę, wielkość czy status własnościowy firmy, sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Można rzec, że rynek kręci się wokół ofert publicznych.

Nie mamy - niestety dla nas, ale na szczęście dla potencjalnych emitentów z zagranicy - prywatyzacji przez giełdę, co sprawia, że potencjał rynku i jego zasoby nie są należycie wykorzystywane przez jego krajowych uczestników. Czyli konkurencja między przedsiębiorstwami, poszukującymi pieniędzy, rozgłosu i tego wszystkiego, co wiąże się z giełdowym statusem, jest mniejsza niż mogłaby być lub jest na innych rynkach. Mamy wreszcie, a to rzecz nie bez znaczenia, niezwykle przyjazną atmosferę dla zagranicznych spółek. Absolutnie wyjątkową, czego wizyty przedstawicieli naszej giełdy w Kijowie są tylko jednym z przykładów.

Wspomniany na początku pomysł powinien także podobać się polskiemu rządowi, któremu zależy przecież na tym, by Warszawa stała się centrum finansowym regionu, a polski kapitał umocnił pozycję Polski na sąsiednich rynkach. Rząd powinien wspierać, także właściwymi sobie sposobami, budowę takiego centrum.

Gra toczy się, oczywiście, nie tylko o prywatyzację zagranicznych firm przez polską giełdę, choć to najbardziej oryginalny koncept. Trzeba też pamiętać o emisjach akcji już sprywatyzowanych czy od początku prywatnych przedsiębiorstw. Być może w przyszłości znaczenia nabierze też fakt, że polskie firmy coraz chętniej inwestują za granicą, a ich spółki córki z Rosji, Ukrainy czy innych państw mogą dojrzeć do finansowania ekspansji za pieniądze z Warszawy (pierwsza jaskółka już jest - Asseco Slovakia).

Owszem, wciąż pod wieloma względami przewagę mają nad nami rynki dojrzałe, ale zważmy - nawet publiczna oferta CEZ-u, giganta jak na europejską skalę, w Londynie czy Frankfurcie może być tylko jedną z wielu - ani największą, ani najciekawszą, ani specjalnie oryginalną. Nie sądzę, by brytyjskie czy niemieckie media poświęciły jej wiele uwagi, a miejscowi inwestorzy z jej powodu zapomnieli o bożym świecie.

Sama spółka rychło po debiucie znikłaby pewnie, "rozpływając się" w grupie firm większych, znaczniejszych i budzących większe zainteresowanie międzynarodowej finansjery. W Warszawie co innego - sprzedaż akcji CEZ-u byłaby wydarzeniem bez precedensu, ogromnie spektakularnym. Odbiłaby się we wszystkich mediach głośnym echem, mobilizując cały finansowy światek. CEZ od razu znalazłby się w grupie najważniejszych pod każdym względem firm giełdowych, co Czesi zdają się doskonale rozumieć, bo przecież i tak - bez względu na to, czy dalsza prywatyzacja koncernu nastąpi, czy nie - chcą być notowani na naszym parkiecie.

Mamy już w Warszawie węgierskie spółki MOL i BorsodChem, słowacką SkyEurope, ukraińską Astartę czy niemiecką bmp. To dobry początek, ale tylko początek. Mamy zadatki na to, żeby było dużo lepiej. Tylko inni muszą się czym prędzej o tym przekonać.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku