Zarząd Totalizatora Sportowego (TS), krajowego monopolisty w dziedzinie gier liczbowych, pracuje nad przyszłorocznym budżetem. W 2007 roku firma chce przede wszystkim wymienić maszyny do zawierania zakładów, czyli tzw. lottomaty. Szefowie Totalizatora myślą także o wprowadzeniu nowych produktów. Konkretny plan dopiero powstaje. Musi powstać w miarę szybko, bo firma odprowadzająca rocznie miliard złotych do budżetu państwa traci udziały w hazardowym torcie.

Jacek Kalida, prezes Totalizatora Sportowego (pełni tę funkcję od września), przyznaje, że spółka musi wprowadzić nowe produkty, które przyciągną klientów, bo rynek hazardowy w Polsce rośnie, a udziały Totalizatora w nim - nie. Wartość polskiego rynku gier i zakładów szacuje się na około 6 mld zł. W 1992 roku Totalizator Sportowy miał ponad 95 proc. udziałów w hazardowym torcie, a teraz jest to około 45 proc. Branża się rozwija, pojawiają się nowe gry i bez ciekawych pomysłów nawet państwowy monopolista, działający od 50 lat, może mieć kłopot. - Musimy nadążać za zmianami i wchodzić co jakiś czas z czymś nowym. Świeże produkty przyciągają klientów - twierdzi J. Kalida.

Zanim jednak nastąpi lotto-rewolucja, dojdzie do wymiany dużej części sprzętu w kolekturach w całym kraju. Stare, wysłużone lottomaty zostaną zastąpione przez nowe, technologicznie przygotowane pod ewentualne wprowadzenie kolejnych produktów. Jakie nakłady pochłonie odnowienie sprzętu? - Informacja ta jest tajemnicą handlową. W grudniu przedstawimy radzie nadzorczej budżet firmy na przyszły rok i wtedy będzie można ewentualnie porozmawiać o szczegółach - tłumaczy J. Kalida. Wymianę będzie realizowała spółka Grytek, podmiot zależny od amerykańskiej firmy Gtech, dostawcy systemu obsługi gier liczbowych m.in. dla TS.

Szefowie państwowej firmy pracują także nad planami na kolejne lata. Nie ujawniają jeszcze szczegółów, ale mówi się o wprowadzeniu zakładów wzajemnych (np. sportowych) i wideoloteriach. Obie dziedziny robią furorę za granicą i przynoszą swoim operatorom krociowe zyski. - To kwestia bardziej przyszłościowa, ale myślimy szczególnie o wideoloteriach. Na zachodzie Europy cieszą się one ogromnym powodzeniem. U nas też nie powinno zabraknąć chętnych. Jeśli nasze plany uda się zrealizować, to chcielibyśmy ruszyć z tym projektem w 2008 roku - mówi J. Kalida. Zakłady wzajemne, o których także myśli spółka, cieszą się w Polsce sporą popularnością. Oferują je prywatne firmy.

Zanim będzie można zagrać w wirtualnym kasynie czy obstawić wynik meczu lub innego wydarzenia sportowego, powrócą stare, ale sprawdzone loterie. W 2003 roku przyniosły one spółce prawie 140 mln zł. W ubiegłym roku było to mniej niż połowa tej kwoty. Firma chce reaktywować loterie już w 2007 roku. - To dobry interes, który od jakiegoś czasu jest trochę zapomniany, a szkoda - mówi Jacek Kalida.