Były premier Kazimierz Marcinkiewicz może zrezygnować z ubiegania się o stanowisko prezesa PKO BP. O takiej możliwości mówił w wywiadzie opublikowanym we wczorajszym "Dzienniku". Pytany, czy rozważa wycofanie się z konkursu na prezesa banku, powiedział: - Dziś nie. Ale jutro zobaczymy.
Niedobra atmosfera
- Zastanawiam się dziś, tydzień temu jeszcze się nie zastanawiałem, czy tak nie będzie dalej, czy nie będzie tak, że gdybym wygrał ten konkurs, to nadal atmosfera wokół banku nie będzie dobra - tak były premier mówił w czwartkowym wywiadzie dla telewizji publicznej.
Marcinkiewicz, mimo braku doświadczenia w bankowości, jest uznawany za jednego z najpoważniejszych kandydatów do fotela prezesa największego polskiego banku. Rada nadzorcza mogłaby wybrać go na szefa zarządu już kilka dni temu, gdyby nie to, że z członkostwa w radzie zrezygnował Jerzy Osiatyński. W efekcie rada zamiast sześciu liczy teraz pięć osób i nie może podejmować żadnych decyzji.
Głos w tej sprawie zabrało w piątek Ministerstwo Skarbu Państwa (które dysponuje 51,5 proc. akcji banku). W przesłanym nam oświadczeniu przypomniał, że kodeks dobrych praktyk w spółkach publicznych zaleca, że członkowie rady nadzorczej nie powinni rezygnować w trakcie kadencji, jeżeli mogłoby to unieważnić działanie rady, a w szczególności jeżeli mogłoby to uniemożliwić terminowe podjęcie istotnej uchwały".