Czerwona kartka Kremla dla polskich towarów?

Rosja może ograniczyć o połowę import polskich towarów. Nadwiślańskie spółki z uwagą śledzą sytuację na linii Warszawa-Moskwa, ale nie obawiają się restrykcji

Publikacja: 07.02.2007 09:48

Rosyjski dziennik "Kommiersant" donosi, że Moskwa może ograniczyć eksport polskich towarów prawie o połowę.

Kara za weto

Według nieoficjalnych informacji, Kreml chce tym samym ukarać Warszawę za blokowanie negocjacji Unia Europejska- Rosja, dotyczących nowej umowy o partnerstwie. Ograniczenia miałyby objąć towary, które stanowią podstawę polskiego eksportu, czyli materiały budowlane, lekarstwa oraz wyroby z tworzyw sztucznych. Jeśli Polska nie wycofa weta wobec rozmów rosyjsko-unijnych, trudności dla polskich towarów mogą pojawić się za trzy miesiące.

- Tego typu zagrania to stały element negocjacji. Jednak nie można lekceważyć takich doniesień. Trzeba pamiętać, że Rosja dysponuje poważną siłą i może ją zastosować - twierdzi w rozmowie z "Parkietem" Stanisław Ciosek, były ambasador Polski w Rosji.

Silna pozycja na rynku

Z danych rosyjskich służb celnych wynika, że w pierwszych trzech kwartałach 2006 r. polski eksport do Rosji wzrósł do 2,25 mld USD - o 12,8 proc. Jest to 2,6 proc. całego rosyjskiego importu (w analogicznym okresie 2005 roku udział polskich dostaw wynosił 3,1 proc.).

- Wprowadzenie ograniczeń na import polskich farmaceutyków może mieć duży wpływ na branżę - mówi "Parkietowi" Marcin Piskorski, rzecznik prasowy Polskiej Izby Przemysłu Farmaceutycznego i Wyrobów Medycznych Polfarmed. Duża część obrotów polskich firm farmaceutycznych pochodzi ze sprzedaży do Rosji. W przypadku Polfy Warszawa to 30 proc. przychodu z eksportu. Do tej pory firmy z Polski nie miały większych problemów z władzami.

Niesnaski na linii polscy producenci-rosyjska administracja powstawały w kontekście częstych przypadków podróbek polskich lekarstw. Farmaceutyki znad Wisły to cenione towary. Np. krople do nosa Głazolin produkowane przez Polfę są niekwestionowanym liderem rynku. Generalnie Polacy zdążyli odbudować silną pozycję na rynku, jaką utracili po rosyjskim kryzysie gospodarczym w 1998 r.

Budowlańcy się nie boją

Ograniczeń nie boją się producenci materiałów budowlanych. - Boom budowlany, jaki trwa w Rosji, sprawia, że tamtejsze firmy skazane są na import towarów, a polskie wyroby należą do grupy najlepszych. Wprowadzając ograniczenie na nadwiślańskie towary, Rosja sama zrobiłaby sobie krzywdę - tłumaczy Zbigniew Bachmann, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa.

Polskie spółki cenią sobie potencjał rynku rosyjskiego, dlatego decydują się na otwieranie zakładów na Wschodzie.

Fabrykę pod Moskwą buduje już Bioton. Grupa Atlas, która ma silną pozycję w Rosji, od czterech lat cieszy się z dobrych wyników własnej fabryki położonej niedaleko rosyjskiej stolicy.

Na razie w Rosji obowiązuje embargo na import polskiego mięsa i produktów roślinnych. Eksperci szacują, że ograniczenia kosztują polskich eksporterów około 300-400 milionów dolarów rocznie. Obecnie trwają inspekcje rosyjskich i unijnych ekspertów w polskich zakładach mięsnych.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy