Astarta-Kijew zamierza szukać klientów wśród ukraińskich koncernów farmaceutycznych. Chce im sprzedawać cukier wyższej jakości. Spółka realizuje w ten sposób strategię, która ma doprowadzić do zróżnicowania jej struktury sprzedaży. Chodzi o zmniejszenie udziału drobnych producentów słodyczy na rzecz dużych odbiorców przemysłowych, np. z branży napojów lub leków.

- Nie podpisaliśmy jeszcze kontraktu z żadną firmą farmaceutyczną. Na razie trudno określić, kiedy do tego dojdzie - mówi Siergiej Trifonow, odpowiadający w Astarcie za relacje inwestorskie. Spółka zaczęła dopiero rozmowy z takimi przedsiębiorstwami. Sukcesy ma już jednak w pozyskiwaniu klientów wśród dużych producentów napojów. - Ostatnio podpisaliśmy umowę z ukraińską filią Coca-Coli. Dla naszej firmy to bardzo duże osiągnięcie - podkreśla S. Trifonow.

Astarta to jedyna ukraińska spółka notowana na GPW. Sprzedawała akcje po 19 zł. Zadebiutowała w sierpniu 2006 r., z ceną 19,2 zł. Od tamtej pory jej notowania wahały się, a od początku grudnia konsekwentnie spadają. Na wczorajszej sesji akcje potaniały o kolejne 2 proc., do 14,8 zł. - Przyczyną niższych notowań mogły być informacje na temat spadku cen cukru na Ukrainie - przypuszcza S. Trifonov.

Problem w tym, że polskie media praktycznie o tym nie informowały. Bardziej prawdopodobną przyczyną jest słaba polityka informacyjna ukraińskiej spółki. Z tego powodu jej akcje cieszą się małym zainteresowaniem polskich inwestorów. Kurs nie zareagował nawet na podpisanie kontraktu z Coca-Colą, mimo że zdobycie tak dużego klienta jest z reguły dobrą okazją do promocji firmy. Astarta ograniczyła się jedynie do przesłania standardowego komunikatu giełdowego. Czy zamierza coś zmienić? - Na początku marca zorganizujemy konferencję na GPW i podamy wyniki finansowe za IV kwartał oraz prognozy na ten rok - zapowiada S. Trifonow.