Słaby początek roku zanotowali amerykańscy sprzedawcy. Licząc w stosunku do grudnia, w styczniu poziom sprzedaży detalicznej pozostał bez zmian, zaś dynamika w skali rocznej - wzrost o 2,3 proc. - okazała się najniższa od blisko czterech lat.
Są to dane wyraźnie gorsze od prognoz ekonomistów, którzy po dobrym grudniu - wzrost sprzedaży o 1,2 proc. w porównaniu z listopadem - liczyli tym razem na zwyżkę o 0,6 proc.
Amerykanie zmniejszyli głównie wydatki na paliwo i samochody. Bez tych dwóch składników sprzedaż detaliczna wzrosła w pierwszym miesiącu roku o 0,3 proc.
Ekonomistów słabsze dane niespecjalnie martwią. O 0,7 proc. mniejsza sprzedaż benzyny jest przede wszystkim wynikiem jej niższych cen (na koniec stycznia za galon płacono średnio po 2,17 USD, gdy jeszcze parę miesięcy wcześniej ceny sięgały nawet 3 USD), a to oznacza, że Amerykanie mogą więcej pieniędzy wydać na inne kategorie dóbr i usług. Wydatki w dużych sklepach wzrosły o 1,4 proc., najbardziej od października 2005 r.
Sprzedaż detaliczna stanowi około połowy wszystkich wydatków amerykańskich konsumentów, a te z kolei odpowiadają za dwie trzecie produktu krajowego USA.